niedziela, 24 maja 2020

Shaman King; Demon naszej duszy: Księga Ziemi

Gdy tylko Yoh przeszedł przez portal, odetchnął z ulgą. Gdyby Anna zauważyła jego rany, na pewno nie pozwoliłaby mu jeszcze dzisiaj wejść do świata tej Księgi. Poza tym musiałby się tłumaczyć i opowiadać o przeżyciach z ostatnich dwóch dni i jej i rodzinie, a tego chciał uniknąć. Na razie. To znaczy, wiedział, że i tak musi to zrobić, ale w tym przypadku wolał później niż wcześniej. Chociaż fakt, że Anna zauważyła rany, gdy wbiegał do portalu oznaczał, że będzie na niego podwójnie zła.

-Niczego się nie nauczysz, jeśli twoje myśli będą zupełnie gdzie indziej, niż tu.- przed nim pojawiła się sylwetka jego przodka i choć słuchawkowy był obolały i zmęczony, a przed nim było jedynie wspomnienie zamknięte w księdze, uśmiechnął się szeroko.

-Przepraszam, już się skupiam.- odpowiedział, a mężczyzna zlustrował go wzrokiem.

-Widzę, że Aker dał ci dużą lekcję. Zastanawia mnie czy ją zrozumiałeś.- słysząc imię bożka, krótkowłosy spojrzał na swoje ramię. Odkąd próba zakończyła się powodzeniem, rany przynajmniej przestały krwawić. -To dobrze, że wszedłeś tu od razu. Widzisz, Yoh, może ci się wydawać, że to był test na wytrzymałość albo coś, co miało cię odstraszyć. Nie każdy przeszedłby ten test. Nawet używając furyoku nie dałbyś rady, gdyby nie cały zestaw pewnych umiejętności.- wyjaśnił duch, a sceneria zmieniła się. Oboje stali na czarnej niczym węgiel ziemi.

-Strażnikiem Księgi Szamanów były Shikigami...- zaczął Yoh, poniekąd kłamiąc, ale nie był pewien czy powinien wchodzić w dyskusję z Asahą na temat powstania nowej księgi. -Dlaczego tutaj zdecydowałeś się na starożytnego boga?- spytał, a na twarzy mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech.

-Zadając to pytanie, poniekąd widzisz już pewną zależność. To proste. Shikigami kontrolowane przez szamana, itako czy onmyouji nie mają własnej woli. Zwykłe duchy postawione w roli strażnika również potrafią głównie walczyć. Duch klasy boskiej potrafi spojrzeć w głąb twojej duszy i serca. Podczas gdy ty jesteś poddawany okrutnym próbom, one widzą czy w ogóle możesz posiąść taką moc. Musisz mieć serce wypełnione zrozumieniem, miłością do natury i determinacją by ta pozwoliła ci się do siebie zbliżyć. Jeżeli potrzebujesz tej mocy tylko po to, by zdobyć potęgę i położyć każdego innego szamana, który stanie na twej drodze, bogowie żywiołu nigdy nie dadzą ci szansy na zbliżenie się do punktu Wuxing.- wyjaśnił mężczyzna.

-Ziemia jest najważniejsza. Tylko ona łączy w sobie wszystkie punkty. Ogień jest w stanie istnieć bez wody, woda bez ognia, powietrze też sobie bez niego poradzi, choć ono jest potrzebne by płomień mógł się palić. A ziemia... Ziemia to nie tylko grunt, na którym rośnie trawa, piach tworzący wydmy i pustynie czy roślinność. To również góry, jaskinie w nich powstałe i magiczne piękno w nich skryte, to również skały i różne ich odmiany, dno oceanów i innych zbiorników. To wszystko, co tworzy wierzchnią warstwę naszej planety.- podczas gdy Asaha mówił, wszystko, co opisywał pojawiało się wokół nich. -Gdyby nie ziemia, woda nie miałyby gdzie się gromadzić, gdyby nie ruchy tektoniczne nie istniałyby rowy ani góry, gdyby nie roślinność nie byłoby tlenu w powietrzu, ale też ogień na naszej planecie nie miałby się jak rozprzestrzeniać. Symbolizuje spokój i harmonię. Potrafi być dobra, jak i okrutna. Wszystko od niej się zaczyna.... i na niej kończy.- przed nimi pojawiło się leżące na ziemi ciało starca, Yoh cofnął się lekko, gdy w ciągu kilku sekund na nim zaprezentowany został rozkład ludzkiego ciała, a po chwili został po nim tylko pył.

-Wszyscy jesteśmy połączeni w wielkim kręgu życia.- mruknął do siebie Yoh, w formie raczej cichego komentarza, bo nie byłby sobą, gdyby nie powiedział czegoś tak błahego, jak cytat z "Króla Lwa".

-Mądre słowa, Yoh.- odpowiedział duch, który oczywiście bajki znać nie mógł i Yoh musiał naprawdę mocno ugryźć wewnętrzną stronę policzków, by się nie roześmiać. Choć przodek słyszał jego myśli, nie skomentował tego, a kontynuował wypowiedź.

-Gdybyś tego nie rozumiał, nawet z tą ilością furyoku, które zgromadziłeś po wizycie w Księdze Szamanów, nie rozdzieliłbyś ludzkich prochów od zwykłego, egipskiego piachu. Aker musiał ci na to pozwolić, inaczej ziemia by cię nie posłuchała. Bóstwa ziemi, jak i każdego innego żywiołu muszą dopuścić cię do tej wiedzy, musisz okazać im szacunek i dobroć, by wiedziały, że nie wykorzystasz tej wiedzy wbrew naturze. Byś nie spowodował trzęsień ziemi, które unicestwią twych wrogów. Te moce, mają służyć jedynie dobru planety.-

-A jeżeli w grę wchodzi zniszczenie ludzi?- spytał niepewnie Yoh, a Wielki spojrzał na niego, przez chwilę mrożąc go wzrokiem.

-To zależy czy potrafią żyć w symbiozie z naturą, czy są jedynie jej szkodnikami.- odparł w końcu. Yoh przyglądał mu się równie uważnie, co on jemu. -Jestem wspomnieniem. Nie umiem odpowiedzieć na dręczące cię pytania, co mną kierowało później. Wiem jedno, gdy powstałem, nie planowałem zagłady. Co stało się później, musisz odkryć sam.-

-Musisz czytać mi w myślach?- mruknął z niezadowoleniem słuchawkowy.

-Nie mam wyboru. Nie panuję nad tą zdolnością. Stała się częścią mnie jak jeden ze zmysłów. Nawet jeśli zasłonisz uszy, niektóre dźwięki i tak do ciebie dotrą. Zamykając oczy w dzień, światło i tak dotrze przez powieki, tak wybudza nas słońce. Wyczuwam w tobie ogromny żal i wyrzuty sumienia, ale kimkolwiek nie stałem się w swojej przyszłości, myślę, że docenię to, co próbujesz zrobić. A teraz wróćmy do lekcji.- Wielki ruszył przed siebie, a Yoh szedł obok niego.

-Każdy z żywiołów jest inny, reprezentują go inne cechy i uczucia, nie zdobędziesz ich siłą. Możesz być najpotężniejszym z szamanów, ale żywioły nie pozwolą się opanować, jeśli nie udowodnisz ich opiekunom, że jesteś ich wart. A że każdy jest inny, to każdemu musisz udowodnić to w inny sposób. Próba, której poddała cię Księga miała za zadanie zwrócić uwagę bóstw ziemi. To oni zdecydują czy możesz posiąść tę zdolność, jeśli będziesz wytrwale ćwiczył swój kontakt z żywiołem. Czy wiesz ,dlaczego wykonaniu próby towarzyszyła ci melancholia?- Asaha ukucnął i położył dłoń na ziemi, po chwili jego dłoń owinął bluszcz.

-Determinacja. Melancholia miała sprawić bym stracił wiarę w siebie, poddał się i odpuścił.-

-Zgadza się. Jak mówiłem, ziemia symbolizuje spokój i harmonię, jeżeli uległbyś smutkowi na tyle, by się poddać, choć twoje ciało pokrywały bolesne rany, to nie jesteś godzien. Aker umożliwił twojemu furyoku rozdzielenie, bo dostrzegł twoją wartość. Te próby nie mają sprawdzić twojej siły jako szaman, a siłę twojego ducha i serca.-

-Dlaczego duch pieczęci powiedział, że ziemia jest najprostszym i najsłabszym z żywiołów?-

-Gdy powstawały Księgi nie miało być żadnej pieczęci. Aker również nie miał być tak brutalny, a księgi nie chroniło żadne zaklęcie. Jednak, gdybym to ja sam przyprowadził cię do ksiąg, również tak bym powiedział. Słysząc, że jest proste i słabe, przywiązujesz najmniejszą uwagę. Czyli podchodzisz do czegoś z najmniejszym poziomem determinacji. Bo przecież miało być proste. To prawda, że Księga Ziemi nie zabiłaby cię tak łatwo. Są różne rodzaje determinacji. Możesz czegoś chcieć, bo chcesz pomóc i masz dobre serce, a możesz czegoś chcieć, by wszystko unicestwić. W tym drugim przypadku, bóstwo ziemi nigdy nie dopuściłoby cię do Księgi, a ty wykrwawiłbyś się od poniesionych ran.-

-Czy żywioły wciąż mogą być posłuszne, nawet jeśli robisz z mocy zły użytek?-

-Tak. Nie rozdrabniając się na bogów przeróżnych wierzeń, żywioł musi ci zaufać, poznać cię i twoje zamiary, stopniowo widzieć jak rozwijasz swoje zdolności, czym się kierujesz i jakie podejmujesz następne kroki. Gdy już ci zaufa, pozwoli się opanować i nie może ci już tego odebrać. Jeżeli w trakcie opanowywania żywiołu zaczniesz przejawiać negatywne ich zdaniem cechy, żywioł nie dopuści cię do wiedzy. Jednak raz dane nie może zostać odebrane. A poza tym, znów myślisz o ludzkości. A musisz wiedzieć, że natura bardzo cierpiała już za moich czasów.-

Yoh pokiwał głową i ponownie spojrzał na swojego przodka.

-Pewnie mi nie powiesz, czego spodziewać się w pozostałych Księgach?- zapytał z niewinnym uśmiechem.

-Nie. Nie tylko dlatego, że musisz to sam przejść, ale też dlatego, że nie wiem jak zostało to wszystko zmienione później. Każda z następnych Ksiąg będzie wystawiać cię na ponowne próby, nie ma sensu używać furyoku zbyt wcześnie, niektóre w ogóle go nie wymagają, a inne potrzebują zdolności nabytych z poprzednich.- wyjaśnił, stając teraz przodem do Yoh. -Przekazałem ci wszystko, co powinieneś wiedzieć o ziemi, dalej musisz już iść sam, w swoim świecie. Pamiętaj, czego się nauczyłeś i staraj się współpracować z tym żywiołem, do zobaczenia w następnej księdze, Yoh.-

-Tak, do zobaczenia, Asaha-sama.- odpowiedział szatyn, a po chwili portal wyciągnął go ze świata Księgi.

I natychmiast położył go silny cios pięścią w twarz.

-Do domu! Natychmiast!- warknęła Anna, wciąż ogromnie wściekła na chłopaka za tak, według niej, nieodpowiednie zachowanie. Yoh nawet nie próbował pyskować, tylko w ciszy szedł za nią.


-Ała...- jęknął, prostując się gwałtownie. Szatyn siedział na krześle w samych krótkich spodenkach, jego kostium był w praniu, a on opierał się na łokciach o oparcie, podczas gdy Anna przemywała jego rany leczniczym naparem odkażającym i przyspieszającym gojenie, przygotowanym przez Kino. Keiko sama chciała się tym zająć, ale po chwili stwierdziła, że lepiej będzie, jeśli przygotuje rodzinny obiad. Jej syn był teraz pod dobrą opieką.

-Dobrze ci tak.- mruknęła dziewczyna, bezlitośnie przemywając kolejne zadrapania. Chłopak zdążył już opowiedzieć wszystko, czego dowiedział się wczoraj o samym Hao, a także skąd wzięły się zadrapania. Uznał jednak, że nie będzie zdradzał sekretów żywiołów, które nie bez powodu były zamknięte w Księgach, poza tym, mimo wszystko czuł rosnące w nim pokłady furyoku. To było jednym, ale i tak nie mógł go użyć na żywiołach, jeśli te nie wyrażały na to zgody. Na pytanie, dlaczego ręcznie oddzielał proch od piachu wzruszył ramionami.

-To nie był test umiejętności szamańskich. Zresztą, gdy szukaliśmy ryżu, to działało zupełnie inaczej. Furyoku zostało skupione na znalezieniu ziarenka, a tu chodziło o coś więcej.- odpowiedział. Na szczęście zarówno Keiko, jak i Anna zrozumiały, że Yoh po prostu nie może powiedzieć więcej.

-Gdzie tata?- spytał w końcu Yoh, zauważając, że tylko jego nie widział w drodze powrotnej.

-Musiał wyjechać.- odpowiedziała krótko jego matka. Nie chciała mu mówić prawdy, ale też nie chciała okłamywać, zdecydowała się więc na niewielkie przemilczenie. Nie chciała, by Yoh poczuł, że nie ma wsparcia w rodzinie. -Synku, nie zabronię ci kontynuować, ale wolałabym żebyś jutro odpoczął. To ci nie ucieknie, a na nic ci wiedza i umiejętności, jeśli się wykończysz.- powiedziała spokojnie.

-Ale mamo...-

-Żadne 'ale'! Jesteś cały poraniony, nic nie jadłeś, pewnie jeszcze krótko spałeś. Chcesz coś ćwiczyć to ćwicz to, czego już się nauczyłeś. Sam mówiłeś, że następne próby będą trudniejsze, więc jutro tam nie idziesz i bez dyskusji.-  ton Anny był znacznie bardziej stanowczy i tym razem Yoh nie miał zamiaru dyskutować. Potulnie czekał aż narzeczona skończy opatrywać jego rany, a mama skończy przygotowywać obiad. Nie był głodny, ale nie chciał nikogo już bardziej martwić, więc po prostu pochłonął swoją porcję.

-Może pójdziemy się przejść?- zaoferował blondynce, widząc, że cały czas jest na niego zła. Chciał ją jakoś uspokoić i wiedział, że spacer to jeden z lepszych pomysłów. Tak jak się spodziewał, nie odmówiła.

Szli razem, ramię w ramię, w milczeniu, podziwiając przy tym piękne budynki posiadłości Asakurów i otaczające ją drzewa.

-Wciąż się gniewasz?- spytał w końcu, przyglądając jej się uważnie. Dziewczyna westchnęła ciężko, ale pokręciła głową.

-Nie. Tylko... Ja...- rozmawianie o uczuciach nigdy nie przychodziło jej łatwo. - Martwię się o ciebie, Yoh. Ufam ci i wiem, jaki jesteś, ale nie ufam Hao, a ty najwyraźniej uparłeś na znalezienie odpowiedniej drogi do zaufania mu. Boję się, że jeśli nie same Księgi cię zabiją, to zrobi to twój własny żal do samego siebie. Im głębiej w to będziesz wchodził, tym gorzej może być.- wyjawiła.

-Nie będzie, Anno. Poradzę sobie. Jeszcze będziesz ze mnie dumna.- powiedział uśmiechając się szeroko. Nie odpowiedziała na to, ale ona już była z niego dumna. Zerknęła w stronę chłopaka, wyłapując, że jego wzrok padł na bramę za niewielką świątynią, ale szybko przeniósł go z powrotem na drogę przed nimi.

-Dzwonił Manta. - postanowiła zmienić temat. -Ryu wrócił z Hokkaido i zaproponował mu wspólną wycieczkę do Anglii. Chcą odwiedzić Lyserga. Natomiast Faust postanowił otworzyć klinikę w Tokio i pewnie się do nas wprowadzi.- Yoh uśmiechnął się szeroko na myśl o swoich przyjaciołach.

-Jak skończę to całe Księgowe wyzwanie to trzeba będzie coś zorganizować. Chyba że wcześniej wznowią Turniej.-

Chociaż przed Turniejem nie miał zbytnio przyjaciół, to teraz, gdy poznał i zżył się z tą głośną grupką, naprawdę mu ich brakowało. Nawet głupich żartów Chocolove.

Tak bardzo chciał, by ktoś wymazał ostatnie miesiące z jego życia, ale tak by wiedział, co może się stać i przygotował się na spotkanie z bratem.

=========================

I to tyle na dzisiaj! Niestety dzisiaj też kończy się mój urlop, co znaczy, że wrócę do pisania jednej notki na tydzień, chociaż kto wie, jak to będzie z moją weną.

Mam nadzieję, że nieco rozjaśniłam na czym polegała ta próba i dlaczego Yoh od początku nie użył furyoku. To nie o samo furyoku tu chodzi, ale tak, ono też jest bardzo ważne. Cytując na pewno polską wersję, nie pamiętam, czy w japońskiej też to pada "Siły szamana nie mierzy się tylko w furyoku" i to tym się kieruję przy próbach, jak i zdobywaniu kolejnych umiejętności związanej z Wuxing/Gwiazdą Jedności.

2 komentarze:

  1. Rozdziały nadrobione!
    W poprzednim rozdziale zaczęłam autentycznie martwić się o Yoh, czy da sobie radę, czy podoła tej próbie. Za to w tym, w momencie gdy dostał od Anny po głowie przypomniały mi się wszystkie sceny z anime w których Anna kogoś nokautowała i nie mogłam przestać się śmiać XD

    OdpowiedzUsuń
  2. A i owszem wyjaśniłaś! I to całkiem sprawnie wmieszały się te wyjaśnienia w opowiadanie :) fajnie że tak wszystko tłumacza Yoh, szczególnie że zastanawiam się nad czymś i nagle Yoh zadaje to pytanie... Trochę dziwne uczucie jakby czytał mi w myślach no ale z drugiej strony świadczy to o tym że zaspkoajach wiedzę czytelnika ;)
    Cios Anny po wyjściu z portalu był bezbłędny x) chociaż zdecydowanie najlepszy fragment to ten o Kręgu życia! xD
    Opisujesz relacje Yoh i Anny bardzo delikatnie i łagodnie i na prawdę przyjemnie się to czyta. Widać ta ich całą złożoność że nawet skoro Anna się złości i walnie Yoh to i tak potem potrafią że sobą porozmawiać, i to jest na prawdę super :)

    Miło było jak tak często dodawalas notki i założę się że ty też nie narzekałaś na urlop ;) mam nadzieję że przez jego koniec nie zamierzasz nas zostawiać - raz na tydzień to i tak często, wystarczy spojrzeć to że ja dodaje raz na miesiąc ^^

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń