niedziela, 16 maja 2021

Shaman King; Demon Naszej Duszy: Próba Duchowa

Yoh od rana próbował złapać Tamao, a jednocześnie nie wpaść na starszyznę. Niestety, tak jak mógł się spodziewać, Tamao obwiniała siebie o wczorajszą sytuację do tego stopnia, że unikała chłopaka. To prawda, że wizjonerka złamała daną przyjacielowi obietnicę, która była dla niej całym życiem i ponad którą wszystko pragnęła spełnić. Kiedyś tak bardzo chciała mieć w końcu jakąś większą wizję na jego temat, coś, czym mogłaby się mu pochwalić. No dobra, wystarczyłaby jej nawet mała wizja z cheeseburgerami. To prawda, że raczej marzyła o czymś pozytywnym, a nie o płomieniach i zniszczeniu, ale była to pierwsza duża wizja od czasu przepowiedzenia wyjścia Yoh z Yomi. Czułą, że swoim strachem i przyuczeniem, że musi zawsze pójść do mistrza, który w aktualnej sytuacji raczej tracił szacunek całej zgromadzonej w posiadłości młodzieży, doprowadziła do niesnasek. I zupełnie nie widziała w tym nieswojej winy, nie widziała czegoś, co było oczywiste. Jako wciąż ucząca się dziewczynka podjęła właściwą decyzję. Dodatkowo słowa Yoh na temat jej umiejętności, choć wypowiedziane w obronie własnych postępowań, ubodły ją jeszcze mocniej i kompletnie w siebie zwątpiła. Na trening się stawiła tylko dlatego, że to był jedyny sposób, by skutecznie ominąć Yoh. Szaman nie miał więc wyboru i będzie musiał spróbować później, a na razie skierował się w stronę świątyni.

Przed nim była ostatnia próba. Zastanawiał się, co na niego czekało. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać, z wczorajszej lekcji wiedział jedynie, że punkt duchowy miał wiele wspólnego z silniejszym połączeniem ze światem duchowym,. W teorii mógł go opanować samodzielnie, ale księga miała pomóc w opanowaniu innych umiejętności, a także przyśpieszyć zabezpieczenie przed ewentualnymi wypadkami związanymi z żywiołami. Dusza sprawowała opiekę nad wszystkim, więc mógł założyć, że w próbie będzie coś, co łączy wszystkie pozostałe cechy. Jednocześnie miała być najłatwiejsza i najtrudniejsza. Amidamaru pojawił się obok Yoh, dopiero gdy znaleźli się w świątyni. 

-Już czas, gotów?- spytał szaman, stając naprzeciw ostatniej z ksiąg.

-Jak zawsze, Yoh-dono.- odparł duch. Chłopak uśmiechnął się i sięgnął po Księgę Duszy. Biorąc głęboki wdech, powoli uniósł jej okładkę. Długo nie musiał czekać, by księga zareagowała. Uniosła się delikatnie z jego rąk i odsunęła na kilka metrów, lewitując na wysokości twarzy. Czarna łuna zaczęła otaczać przedmiot, tworząc coś w rodzaju portalu, przypominającego te, które tworzyła Anna, ale ten prowadziły do znacznie mroczniejszego miejsca. Yoh przesunął się odrobinę, starając dostrzec co znajduje się za przejściem. To było jakieś pomieszczenie, na samym środku stał ogromny, ale pusty stół, dostrzegł dwie postaci krzątające się wokół niego, a trzecia siedziała na tronie za stołem. Wszystko było kamienne i mroczne. Osoba zasiadająca na tronie podniosła się i powolnym krokiem przemieszczała wzdłuż stołu, zabierając z niego coś, co później okazało się nożem, ale to nie to zwracało największą uwagę. To była kobieta, na pewno, ale tylko połowa jej ciała była ludzka. Reszta była... cóż, w późnym stadium rozkładu i przeważnie szkieletem. Ta ludzka część ciała była piękna. Długie czarne włosy okalające jej jasną połowę twarzy i nagie ciało, przenikliwe, wręcz błyszczące zielone oko. I choć ta część była piękna, to ta koścista, rozkładająca się połowa była przerażająca.

-A ja myślałem, że kościotrupy Fausta były przerażające...- mruknął Yoh do Amidamaru.

-Jestem Hel.- warknęła kobieta, a przez plecy Yoh przebiegł dreszcz. Jej głos brzmiał... dość mrocznie, ale sam widok poruszającej się szczęki był czymś, co zdecydowanie będzie przyprawiało go o koszmary. W sumie może lepsze od tych, co ostatnio go nawiedzają.

-Nordycka bogini śmierci. Ciebie znam.- powiedział szaman, skłaniając lekko głowę, gdy ją uniósł, portalu już nie było.

-Uprzejmości na nic się zdadzą, w obliczu śmierci.- odparła chłodno. -Choć czegóż innego spodziewać się po Asakurze.- dodała, przemieszczając się bliżej w stronę chłopaka, który szczerze mówiąc ledwo się trzymał przed wycofaniem się. Próbował skupić swój wzrok na ludzkiej stronie bogini, ale ten dźwięk poruszających się kości, ten zapach... śmierci.

-Jakim cudem mój brat namówił cię do tego zadania?- spytał, gdy kobieta zaczęła go obchodzić, ale on nie podążał za nią wzrokiem.

-Był uprzejmy. A poza tym, obserwowanie i odprawianie zmarłych w głąb piekła jest mało interesujące. Choć, gdy zgodziłam się na ochronę księgi, byłam pewna, że zapewni mi to więcej rozrywki. Oprócz tego Douji rozważał pomiędzy mną, a Cerberem. Nie lubię tego kundla, więc pozbawiłam go rozrywki.- odparła spokojnie, podczas gdy mózg Yoh procesował informacje na temat boga mitologii greckiej. Wyglądało na to, że właściwie wszystkie religie i mitologie opowiadały o prawdziwych istotach, które wspólnie panowały nad porządkiem. -Ale dość tych pogaduszek. Nie przyszedłeś tu rozmawiać o mnie.- kobieta znów stanęła naprzeciw niego, dość blisko. Yoh starał się, ale mimo wszystko nie umiał się powstrzymać od przełknięcia głośno śliny. Samo patrzenie na boginię z tak bliskiej odległości budziło grozę i mogło być testem. 

-Tak, no, właściwie to przyszedłem tu, by otrzymać pozwolenie na przeczytanie Księgi Duszy.- mruknął, w międzyczasie robiąc przerwę na odchrząknięcie. Bogini zaśmiała się złowrogo.

-Oczywiście, tylko że ta Księga przekaże ci ogromną wiedzę, w tym, jak oszukać śmierć. Jak się domyślasz, my bogowie śmierci niezbyt jesteśmy chętni do przekazania takiej wiedzy.- powiedziała, obracając w cielesnej dłoni nóż, który po niewielkim zamachnięciu wydłużył się do rozmiarów dziwnego miecza. -Dlatego, jeśli uda ci się uniknąć śmierci już teraz, pozwolę ci przejrzeć Księgę.- dodała. Szaman spojrzał na miecz w jej dłoni. Dzięki Turniejowi udało mu się poznać szamanów z całego świata, ale nigdy nie widział takiej broni. 

-A więc mamy walczyć, a ja mam uniknąć śmierci?- dopytał Yoh.

-Masz pięć podejść, by mnie pokonać. Przy piątym albo wygrasz, albo cię zabiję. Przygotuj się do walki. - powiedziała, kiwając na niego głową.

-Nie.... Nie zabrałem ze sobą broni.- wymamrotał, klepiąc się po udach, ale jego kieszeń, w której trzymał Futunomitama no Turugi, był pusty, a Harusame nie było zawieszone u jego boku.

-Masz pięć podejść. Próbujesz albo wychodzisz, tracąc jedno z nim.- powiedziała, podchodząc do drewnianych desek leżących z boku pod ścianą. Położyła na jednej z nich swoją kościstą dłoń, a po chwili podniosła katanę. - Nie wykonasz na tym Kontroli Ducha, ale przyda się do Jedności.- powiedziała, jej kościste palce zaciskały się swobodnie na ostrzu, podczas gdy rękojeść była wyciągnięta w jego stronę.

-Co robimy, Yoh?- spytał samuraj. Asakura przyglądał się katanie.

-Podejmiemy próbę walki. Nawet jeśli Jedność Ducha jest niewystarczająca, przynajmniej poznamy techniki Hel.- powiedział szaman, wyciągając dłoń w stronę broni. Ostrze wysuwając z pomiędzy palców bogini, wydało nie przyjemny dźwięk, który sprawił, że Yoh niemal się wzdrygnął.

-Tak jest.- Amidamaru przybrał już formę ducha, unosząc się obok swojego przyjaciela, a sekundę później byli już połączeni w Hyoi Gattai. Lekko błękitna poświata unosiła się wokół Yoh, świadcząc o 100% jedności szamana z duchem. Zupełnie jak wczoraj, gdy próbowali podnieść Księgę Ognia, potęga Hyoi Gattai była znacznie większa, niż ta, którą pamiętał sprzed spotkania z Silvą. 

-A teraz walcz!- niemalże w tej samej chwili, co okrzyk dotarł do jego uszu, miecz bogini świsnął tuż przy brzuchu chłopaka. Dzięki refleksowi samuraja, w ostatniej chwili odskoczył do tyłu, a robiąc obrót, zablokował kolejne uderzenie, trzymając katanę obiema rękami. Ostrze jej broni znajdowało się tuż przy jego twarzy. Właściwie, gdyby kobieta użyła większej siły, to jego własna katana mogłaby my nawet odciąć nos. 

"Yoh, musimy odskoczyć, bo zaraz naprawdę stracisz nos." Mruknął Amidamaru w jego głowie. Jak zasugerował, tak zrobili, jednak jednocześnie Hel zadała cios w od dołu, z kompletnie innej strony, a ostrze rozcięło nie tylko kostium Yoh, ale i bandaże osłaniające jego złamane wcześniej żebra, pozostawiając po sobie głębokie nacięcie. Chłopak upadł na ziemie, na kolana, w ostatniej chwili powstrzymując się od uderzania o podłogę całym ciałem, co pewnie skończyłoby się jeszcze gorzej dla jego żeber. Asakura już chciał się podnieść i szybko skorzystać z rozciętego bandaża, by zasłonić krwawiącą ranę, ale zanim wykonał jakikolwiek ruch poczuł kościste palce, zaciskające się na materiale jego kostiumu na plecach. Sekundę później z ogromną siłą uderzył całym ciałem o ścianę. Ból we wciąż zrastających się żebrach i gojących po poprzednich próbach ranach rozlał się po jego całym ciele, a bolesny krzyk wydobył się z jego gardła.

-Yoh-dono!- choć wciąż w Jedności Ducha, Amidamaru zmaterializował się obok Yoh.

-Może... ta walka w Jedności to nie był najlepszy pomysł.... jeśli nie możemy wykorzystać naszego pełnego potencjału.- wymamrotał Yoh, próbując podnieść się z ziemi. Normalnie nie takie bitwy toczył, ale teraz wszystko było inaczej. Nie walczył z innym szamanem, a z boginią. Nie miał swojej broni i korzystał z Jedności Ducha. Dodatkowo miał połamane żebra, skórę rozciętą i poparzoną w wielu miejscach, a tam, gdzie nie było bąbli i sznyt, to były siniaki. Fakt, goił się szybciej niż zwykły człowiek. Z furyoku, które posiadał i babcią Kino był na poziomie miesiąca leczenia, a minęło tylko kilka dni. Od poparzeń to właściwie jeden. -Dowiedziałem się jedynie, że jest bezwzględna i bardzo silna.- mruknął Yoh, podnosząc się do siadu, a chwilę później z ziemi. Hel, chodziła przed nim w tę i z powrotem, raz ukazując ludzką połową, a raz tę rozkładającą się. Wzrok chłopaka padł na jej nogi. A gdyby udało mu się odciąć tą, której stawy były kompletnie niczym niechronione? Może zdobyłby choć odrobinę przewagi. Tylko jak zdać taki cios. To nie była byle jaka istota, zdecydowanie umiała walczyć. "Damy radę, Yoh-dono." usłyszał w głowie głos Amidamaru, nim podniósł z ziemi katanę i ruszył na boginię, trzymając broń jedną ręką. Przez chwilę wymieniali ciosy, dopóki bogini nie uderzyła w jego żebra powodując, natychmiastową dekoncentrację. Kobieta pozwoliła swojemu mieczowi upaść, by ludzką dłonią chwycić jego lewy nadgarstek, a kościstą zacisnęła na jego szyi, powoli odcinając chłopakowi dopływ powietrza. 

-Chyba pora kończyć na dziś, Asakura.- mruknęła, przysuwając jego twarz do swojej, znów przyprawiając chłopaka o dreszcze. 

-J-jeszcze nie... skończyłem.- burknął i wolną ręką uderzył w staw łokciowy, doprowadzając do odczepienia przedramienia od reszty ręki. Drugą dłonią wypuścił katanę i zwinnie chwycił prawą ręką, zadając cios w staw kolanowy. Ten również odczepił się od reszty. Uścisk jej normalnej dłoni zwolnił się i Yoh natychmiast się cofnął. Hel pomimo odcięcia kości przedramienia i łydki, stała prosto. Spojrzała w dół na swoją odciętą kończynę, a następnie na zadowolonego Yoh. Jego uśmiech szybko jednak zniknął, gdy pomimo odłączenia od reszty, koścista dłoń zacisnęła się jeszcze mocniej na jego gardle. Asakura chwycił za kość i próbował oderwać ją od siebie, gdy to nie pomagało, uderzył w staw nadgarstka, odczepiając przedramię, ale palce wciąż się zaciskały. Chłopak w końcu opadł na kolana, zamglonym wzrokiem obserwując, jak Hel z powrotem doczepia sobie nogę, a po chwili podchodzi do leżącego obok niego przedramienia. Po doczepieniugo do łokcia, kucnęła przy duszącym się chłopaku.

-Koniec na dzisiaj. Masz jeszcze cztery próby.- powiedziała, łącząc przedramię ze swoją dłonią i zwolniła uścisk na jego szyi. Yoh natychmiast złapał powietrze, krztusząc się i kaszląc, a Amidamaru wyszedł z jego ciała, natychmiast materializując się obok niego. -Będę czekać, Asakura. Chyba że się poddasz.- dodała, kierując się w stronę Księgi, która ponownie zmieniła się w portal. Chwilę później bogini zniknęła.

-Yoh-dono, wszystko dobrze?- Amidamaru schylił się bliżej przyjaciela, który wciąż łapał oddech.

-T-tak.... chyba tak...- mruknął, opadając ciężko do tyłu, by oprzeć się o ścianę. -Chyba wolałbym jednak tego Cerbera. Wystarczyłoby coś zagrać i by zasnął. Chociaż... to chyba nie ten trójgłowy pies.- wymamrotał, a widząc zdezorientowaną minę Amidamaru, zachichotał. -Tak, tamten się nazywał Puszek i był z tej książki, którą polecił Lyserg. Harry Potter.- zażartował Yoh, starając się utrzymać pozytywny nastrój. Choć tak naprawdę pojedynek z Hel bardzo go martwił. 

-Co teraz zamierzasz, Yoh?- spytał samuraj.

-Zakładam, że Hel będzie dopasowywała swój styl walki do naszego tak długo, aż będziemy ją przerastać siłą. Przynajmniej do piątej próby, w której po prostu mnie poszatkuje. Jutro przyjdziemy z Harusame, później spróbujemy z Podwójnym Medium.- odparł, powoli podnosząc się z ziemi.

-Nie lepiej od razu zaatakować pełną mocą?- 

-Nie, wolę najpierw poznać jej sposoby walki. Wiemy, że koścista bogini jest bardzo silna i w sumie nasze ciosy nic jej nie zrobiły. A wejście z pełną parą może się wiązać z dużymi obrażeniami na samym początku walk.-

-Jest to pewien sposób...- mruknął samuraj. Szaman w końcu powoli zaczął udawać się do wyjścia. W głowie Yoh rozbrzmiewało pytanie, co znaczyło, że ta próba jest najtrudniejsza i najłatwiejsza jednocześnie?


========


No w końcu coś napisałam! Przepraszam, ze tyle kazałam czekać, ale po prostu strasznie dużo mi się dzieje i w sumie jak mam chwilę, to nie wiem za co się zabrać i czasem ostatecznie zabieram się za nic XD Ale w końcu się zmotywowałam! Postaram się teraz nie zniknąć, bo zostały mi tylko cztery rozdziały do końca pierwszej części opowiadania. Na razie trochę więcej akcji, a mniej przemyśleń i ale spokojnie, już od następnego rozdziału zacznie to się zmieniać. 

Villemo, tak B***** uczy i się rozgaduje XD Ma u nas łańcuch fanek XD Mieliśmy z nim zajęcia w poprzednim semestrze i mamy na drugim roku. Pana Toho jeszcze nie poznaliśmy, ale M-B i od oratorskich już nas uczą w tym semestrze i faktycznie są super! Właściwie to zdecydowanie nie mam na co narzekać jeśli chodzi o wykładowców, jest fajnie XD

Jeśli chodzi o zakończenie semestru to poszło mi całkiem dobrze, z 11 przedmiotów tylko trzy 4 i jedno 4+, a reszta piąteczki XD Zobaczymy jak będzie tym razem.