sobota, 12 września 2020

Shaman King; Demon Naszej Duszy: Asaha vs Anna

 -No, no, jestem pod wrażeniem.- 

W miejscu Shikigami stał teraz nie kto inny, a sam przodek jej narzeczonego. W dłoni trzymał Senjiryakketsu, a jego przenikliwe spojrzenie wbite było w blondynkę, usta wykrzywione w złośliwym uśmiechu.

-Asaha, zgadza się?- spytała całkowicie spokojnie, jakby jego obecność nie robiła na niej żadnego wrażenia.

-Czy to próba okazania niewielkiego szacunku w postaci "wiem, do kogo przychodzę"?- odparł mężczyzna, a z jego twarzy wciąż nie znikał ten uśmieszek.

-Niewielkiego, słowo klucz. Znam cię pod imieniem Hao.- blondynka skrzyżowała ramiona na piersi, wpatrując się we wróżbitę spokojnie.

-Podkreślanie niewielkiego szacunku wobec mnie jest raczej błędem, jeśli masz zamiar mnie pokonać i uzyskać pozwolenie na przejście prób ksiąg. Chociaż nawet padanie na kolana nic by nie zmieniło.- mężczyzna wyciągnął dłoń, a przed nią uformował się świetlisty symbol gwiazdy. Anna natychmiast złożyła dłonie z wyprostowanymi palcami wskazującymi i środkowymi, mamrocząc cicho pod nosem.

-Kyu-Kyu Nyo Ritsu Ryo*- korale, które miała owinięte wokół nadgarstka, rozjarzyły się i strumień niebieskiego światła wystrzelił na spotkanie ataku strażnika. Po ich zderzeniu światło przygasło, Anna poczuła jak od siły wykonanego zaklęcia kręci jej się w głowie, ale nie zamierzała tego pokazać i dzielnie trzymała pion. Na jej niewypowiedziany rozkaz Goki pojawił się za Asahą, przysuwając ostrze topora do jego szyi.

-Imponujące...- zaczął, lecz medium od razu mu przerwała.

-Nie jestem tu po to, by z tobą walczyć. To mam już za sobą. Nie zamierzam też sięgać po twoje księgi.- 

Mężczyzna spojrzał na nią badawczo, przez pierwsze kilka sekund nie decydując się na żadną odpowiedź, jednak po krótkiej chwili, opuścił dłoń, a Goki odsunął topór, w pełni znikając.

-Czemu więc zawdzięczam tę wizytę?- spytał, wsuwając dłonie do długich rękawów.

-Muszę wiedzieć, kim jesteś.- jej żądanie skomentował cichym śmiechem.

-To trochę ogólnikowa prośba. A może najpierw ty wyjawisz mi swoją tożsamość. To niegrzeczne zakłócać czyjś spokój, żądać spowiedzi, a samemu nawet się nie przedstawić.- skwitował, ponownie uśmiechając się złośliwe. Brew Anny drgnęła ku górze, jednak zamierzałą jak najwięcej wyciągnąć z Asahy, powtórzyła więc w myślach fakt, że to nie jest prawdziwy Asakura Hao i wciągnęła głęboko powietrze.

-Nazywam się Kyoyama Anna, jestem duchowym medium. Jestem także narzeczoną Yoh.- odparła najściślej, jak potrafiła.

-Narzeczona Yoh? Rozumiem. Widzę, że głowy rodziny za punkt honoru postawiły sobie utrzymanie potężnej mocy płynącej we krwi Asakurów. Jestem pod wrażeniem twoich mocy i sprytu, zapewne skorzystałaś z nauk zamieszczonych w tej drugiej księdze, która powstała już po moich stworzeniu.- mężczyzna zwrócił głowę w stronę Cho-Senjiryakketsu. -Wykorzystanie Shikigami, które miały strzec księgi, było bardzo imponujące. Zenki i Goki miały chronić Senjiryakketsu, w związku z tym pieczęć i zaklęcie odstraszające im nie zaszkodziło, w dodatku nawet przejmując energię Zenki, wciąż możesz korzystać z Goki. Nauczyłaś się też podstawowych zaklęć obronnych. Całe szczęście, że nie użyłem wobec ciebie silniejszych zaklęć.- mówił, a Anna przewaliła oczami. Akurat pochwały ze strony Hao usłyszała już wcześniej, choć te brzmiały znacznie lepiej, gdy nie były wstępem do przekonywania na swoją stronę.

-Dość tych komplementów, Douji.- wtrąciła sucho. Wróżbita znów skierował na nią swój wzrok i zaśmiał się krótko. Jak bardzo ona mu teraz przypominała Asanohę. Choć był jedynie strażnikiem, posiadał wspomnienia i wiedzę sprzed swojego powstania, jakby był w pełni duchem Asahy. We wspomnieniach posiadał obraz Asanohy uciszającej go, gdy dopraszał się ulubionego deseru, kołysanki czy historyjki. Jego matka, jako osoba umiejąca rozmawiać z duchami, zawsze miała dziesiątki nowych historii do opowiedzenia, a on uwielbiał ich słuchać przed snem. Gdy odmawiała kolejnych, słodził jej ile się dało, próbując ją udobruchać, a nuż zgodziłaby się opowiedzieć kolejną. Najczęściej jednak kończyła zdaniem "Dość tych komplementów, maluchu." 

-Cóż. Nazywam się Douji Asaha, jestem wielkim onmyouji. Jestem także przyszłym założycielem klanu Asakura, do którego planujesz wejść.- odpowiedział, przedrzeźniając jej sposób przedstawienia. Anna zacisnęła pięści mocno, starając się mu po prostu nie przywalić.

-Zaczynam mieć wrażenie, że jednak niewiele różnisz się od Hao, którego znaliśmy.- warknęła wrednie, a Asaha ponownie się zaśmiał.

-Możliwe, nie wiem, musiałabyś zapytać jego.- tego już było za wiele. Blondynka nie zapanowała nad tym odruchem, w jej głowie zapaliła się jedynie lampka, że Asaha przejął energię Shikigami, jednocześnie stając się znacznie bardziej cielesny, niż zwykły duch, a sekundę później jej dłoń przywaliła mu mocno z liścia. 

-Tsk... Mam nadzieję, że pamiętasz, że nie jestem prawdziwy i właściwie tego nie odczułem.- syknął z rozbawieniem. Jego głowa jedynie odchyliła się na bok od siły ciosu, ale na policzku nie było żadnego śladu.

-Nie obchodzi mnie to, ważne, że reprezentowało moje niezadowolenie.- wzruszyła ramionami.

-Naprawdę bardzo przypominasz mi moją matkę.- stwierdził, znów przenosząc na nią wzrok. -Masz jedynie znacznie krótsze włosy. Z zachowania jeszcze bardziej jesteś do niej podobna.- dodał. 

Anna nie była kobietą, którą pierwsza lepsza informacja potrafiła zbić z pantałyku. Niełatwo było zaskoczyć ją do tego stopnia, by to okazała. Zwykle ukrywała się za bezemocjonalną maską, choć w obecności Yoh coraz częściej znikała. Jednak to nie był Yoh, a jego słowa ją zamurowały. 

-Przypominam ci matkę?- powtórzyła, starając się przy tym brzmieć, jakby z niego drwiła.

-Czyżbym w swoim trzecim życiu traktował cię ulgowo i właśnie dowiedziałaś się dlaczego?- zagaił, ale zaraz uniósł dłonie ku górze, widząc jej spojrzenie.

-Niech ci będzie, Anno. Niestety, tak jak Yoh, nie jestem w stanie ci pomóc. Nie mogę pomóc ci mnie poznać. Jestem pieczęcią, nie mam w pełni wolnej woli. Nie wiem, co się stało, po moim stworzeniu.- jego głos brzmiał już znacznie bardziej pokojowo i nie tak drwiąco.

-Więc kim byłeś i dlaczego powstałeś?- nalegała.

-Nie mogę ci wszystko opowiedzieć, Anno. Nie wiem co się ze mną stało, pytasz o to złą osobę.- 

-Ale ja nie pytam o to, co się z tobą stało, a kim byłeś. Jeżeli jest szansa, że dawny ty wciąż istnieje w twojej duszy, to muszę wiedzieć kim był dawny ty. Yoh ryzykuje życie, by móc spełnić twoje marzenia, stanąć z tobą twarzą w twarz za 500 lat i wydobyć z ciebie dawne dobro. Muszę wiedzieć, czy ono kiedykolwiek istniało.- niemalże weszła mu w słowo, a w jej głosie słychać było nutę frustracji. Mężczyzna wpatrywał się w nią przez chwilę, zaraz odwracając wzrok i rozglądając się po świątyni.

-Jest dokładnie taka, jak ją zapamiętałem. Może odrobinę odnowiona.- zaczął. - Przeniosłem się tutaj z Kyoto, by nauczać nowe pokolenia szamanów. Czasy, w których żyłem, były okrutne i zakłamane, a demony dosłownie wałęsały się po ulicach. Stolicę ochraniało moich dwunastu Shikigami, a ja wiedziałem, że na ochronie nie może się skończyć, to nie wystarczy. Ludzie byli zbyt okrutni. Zbudowałem tę świątynię z myślą o nowym rodzie, klanie szamanów, najpotężniejszym na ziemi. Szkoliłem innych szamanów. Chciałem, by dobro zaczęło wypierać zło. Wtedy po raz pierwszy stwierdziłem, że nazwisko nadane mi przez cesarza nawet brzmi dobrze jako nazwisko najpotężniejszego szamańskiego rodu. Oczywiście chodzi o nazwisko Asakura. Jeszcze go nie przyjąłem, ale planowałem to. W trakcie nauk zdecydowałem, że moce, jakie daje opanowanie wszystkich pięciu punktów Wuxing, są zbyt groźne. To, co umożliwiają żywioły jest niesamowite, pięknie, potężne, ale też bardzo niebezpieczne. Jeśli trafią do kogoś niewłaściwego, mogą przynieść zniszczenie.- opowiadał, a Anna słuchała go uważnie. Zmrużyła lekko oczy na dźwięk jego ostatnich słów.

-A więc, żeby moce nie trafiły do niepowołanych rąk... Stworzyłeś zaklęcie odstraszające, zapieczętowałeś je i każdą osłoniłeś próbami.- podsumowała.

-Zgadza się, mniej więcej. Próby były już przed tym, tylko szamani, którzy byli w stanie przejść próby, mogli zacząć uczyć się żywiołów. Tak naprawdę podeszło do tego tylko trzech wróżbitów. Dwóch zginęło z ręki Shikigami, a jeden dotarł aż do Księgi Wody. Wstępnie podczas próby miały być najstraszliwsze wizje przyszłości.- tłumaczył dalej.

-Zgaduję, że coś poszło nie tak.- wtrąciła, a on skinął głową.

-Od początku wiedziałem, że to nie była właściwa osoba. Ale byłem ciekaw jego postępów. Wiedziałem, że nie da się opanować żywiołów siłą i tylko dlatego, że się chce. Trzeba je rozumieć, czuć, utożsamiać się z nimi, zdobywać ich szacunek, ćwiczyć aż staną się jednością z szamanem. Przejście próby nie równa się z możliwością opanowania żywiołu, to samo zapoznanie się z treścią ksiąg. Więc pozwalałem mu przechodzić przez kolejne próby. Niestety Próba Wody, w której widział najbardziej przerażające go wizje przyszłości, sprawiła, że oszalał i musiałem go wyeliminować. Zmieniłem Próbę Wody na taką, ukazującą traumatyczne wizje z przeszłości, a niewiele później wraz z przyjacielem podjąłem decyzję o zapieczętowaniu ksiąg i dodatkowym zaklęciu. Przeczuwałem, że ludzie powoli zaczynają się mnie obawiać i wkrótce mogą zacząć spiskować.- wyjaśnił. Anna pokiwała powoli głową, przetwarzając informacje w myślach.

-Matamune był tym przyjacielem?- spytała, wywołując na twarzy wróżbity niemałe zaskoczenie.

-Tak, Matamune.-

-Ty naprawdę nie wiesz, co się z tobą stało?- 

-Nie wiem. Yoh też o to pytał.-

-I założę się, że chciał ci oszczędzić tej wiedzy. Po przyjęciu nazwiska Asakura Hao i stworzeniu klanu kontynuowałeś swoją karierę wielkiego onmyouji. Reishi nie dawało ci spokoju i podobnie jak u mnie w przeszłości, kontynuowało tworzenie się demonów, które zatruwały ci serce. W końcu, któregoś dnia miałeś wizję, że ludzie zniszczą planetę i zapragnąłeś zniszczyć całą ludzkość. Chciałeś wziąć udział w Turnieju Szamanów, ale cała rodzina, wraz z Matamune zwróciła się przeciwko tobie i zostałeś zabity po raz pierwszy. Odrodziłeś się 500 lat później, w plemieniu Patch, ale znowu zostałeś pokonany przez członka rodziny Asakura. Twoje trzecie wcielenie powróciło do Asakurów, byłeś starszym bliźniakiem Yoh, który otrzymał połowę twojej duszy. Sabotowałeś Turniej w trakcie trwania Drugiej Rundy, próbowałeś zabić Yoh, wchłaniając jego duszę, ukradłeś Króla Duchów, ale koniec końców, wszyscy szamani oddali swoje furyoku i energię Yoh, któremu udało się ciebie pokonać... i zabić. Yoh ogromnie tego żałuje i stąd jego silne postanowienie, że odkupi winy rodziny, uratuje planetę bez niszczenia ludzi i zyska twoją sympatię.- streściła mu, z niewyobrażalnym chłodem, jakby to, co mówiła nie robiło na niej najmniejszego wrażenia. Najbardziej skupiała się na reakcji strażnika pieczęci. Nie był przecież prawdziwym duchem Asahy, a i tak widziała u niego emocje. Był zawiedziony, niezadowolony, może nawet odrobinę sfrustrowany, ale nie postępowaniem Yoh. Raczej swoim.

-Jak mu idzie?- spytał jedynie.

-Dobrze. Przeszedł nową Próbę Wody, chociaż stara się tego nie pokazywać, była dla niego traumatyczna. Przed chwilą wyszedł z Księgi Wody. Znając jego, jutro będzie chciał przejść przez Próbę Ognia.- odparła, marszcząc brwi, licząc na większe zainteresowanie jego historią.

-Nie umiem ci pomóc, Anno. Bardzo chciałbym powiedzieć, że część mnie wciąż żyje w Hao, którego znaliście. Możliwe, że tak jest, skoro traktowałem cię z jakąś taryfą ulgową, przez twoje podobieństwo do mojej matki. Jednak nie dowiesz się tego ode mnie.- powiedział i wskazał na Senjiryakketsu. -W tej księdze znajduje się rytuał. Nie wiem, czy jest on też w nowej księdze. Rytuał pozwoli ci stworzyć pieczęć, która powinna być w stanie ujarzmić potężne duchy, by nikogo nie opętały po wezwaniu. Będziesz potrzebowała ogromnej ilości energii, żeby utrzymać ducha za barierą. Jest to bardzo ryzykowne, jednak gdy będziesz gotowa i stwierdzisz, że nie ma innej drogi, skorzystaj z rytuału i wezwij mojego prawdziwego ducha. Tylko w rozmowie z nim dowiesz się, ile dobra w nim pozostało.- powiedział, posyłając jej dziwne spojrzenie. Blondynka skinęła głową ze zrozumieniem.

-Może nie będzie to konieczne. Wiem już wystarczająco dużo, by wiedzieć, że działania Yoh mają sens. To dla mnie najistotniejsze.- skwitowała i tym razem to on kiwnął.

-Rozumiem, troskliwa przyszła żona.- zaśmiał się, tym razem chwytając jej nadgarstek, nim dłoń dziewczyny trafiła go w twarz. -Na mnie już czas, droga Anno. Życzę wam obojgu jak najlepiej. Gdybyś zmieniła zdanie, Senjiryakketsu pozostanie dla ciebie odpieczętowana. Powodzenia, dziewczynko.- nie mógł się powstrzymać przed ostatnim rozdrażnieniem blondynki.

-Mam jeszcze lewą dłoń!- warknęła i już miała z niej skorzystać, ale postać Asahy zniknęła, zwalniając jej prawą rękę z uścisku, a przed nią stał teraz Zenki, który rozpłynął się w mgnieniu oka. Blondynka opuściła dłonie, a jej wzrok padł na Senjiryakketsu.

Z jednej strony, ciekawiło ją to, co mogła dać jej ta księga, rytuał, o którym wspominał mógł wiele rozwiązać. Nie chciała jednak ryzykować, Hao był tak potężny, że nie wiadomo, czy pieczęć, o której mówił strażnik, dałaby radę go utrzymać. Nie widziała zresztą sensu takiego ryzyka. Yoh radził sobie świetnie, a zostały mu jeszcze tylko dwie księgi. Wierzyła w niego i nie uważała, by rozmowa z Hao była potrzebna, mogła jedynie zdemotywować lub doprowadzić do czegoś gorszego. Wiedziała już to, czego potrzebowała. Działania Yoh miały sens. 

*Kyu-Kyu Nyo Ritsu Ryo - bezpośrednie tłumaczenie "Z największym pośpiechem, zgodnie z prawem", w sumie można tłumaczyć jako "Zgodnie z prawem, przybądź/stań się/odejdź/działaj natychmiast". Przeszło z onmyodo do taoizmu, aktualnie często używane w grach i anime o tematyce onmyodo jako zwieńczenie zaklęcia i wtedy łatwiej jest to przetłumaczyć.

===================

No i jest nowa część i więcej w niej Anny!

Dziękuję za życzliwe komentarze! Kamień już wyszedł, więc wracam już do siebie. Niestety mam jeszcze dwa w lewej nerce, więc kiedyś czeka mnie powtórka z rozrywki, ale biorę Fitolizynę, więc mam nadzieję, że coś jeszcze pomoże na zmniejszenie złogów. Urlop zaczynam dopiero 27 września, więc nie od razu, na razie dwa tygodnie pracy, więc notki będą jeszcze raz w tygodniu. Powoli zbliżamy się do kulminacji części pierwszej opowiadania i będą też coraz bardziej wychodzić zmiany w Yoh, na razie są one powolne, ale już się w nim pojawiają. Tutaj też się tylko odniosę do opanowywania zdolności, Yoh ich jeszcze nie opanował. Żywioły jedynie czasem z nim współpracują i ma ich zainteresowanie, ale nie opanował ich. Tu zdecydowanie będzie praktyka, ale szczerze mówiąc opisywanie praktyki może być i ciężkie do pisania i nudne do czytania, więc większa praktyka będzie później, ale nie spoileruję w jaki sposób się ona pojawi. Wszystko jest jeszcze przed nami.

Ze względu na to, że bardzo dużo pomysłów przychodzi mi spontanicznie w momencie pisania notki, po zakończeniu pierwszej części (może uda się do końca urlopu nawet) przelecę się przez wszystkie notki poprawiając je by usunąć sprzeczności, dodać jakieś dodatkowe akcje czy opisy, których brakuje. 

Myślę, że nowa notka będzie w przyszły weekend :)



piątek, 4 września 2020

Notka organizacyjna

Hejka. 
Dziękuję wam bardzo za komentarze w poprzednim poście i za konstruktywną krytykę, do której z pewnością odniesie się samo opowiadanie! Niestety nie wiem kiedy dodam nową część. Moje plany i sam urlop zostały przerwane na samym początku tygodnia atakiem kamicy nerkowej. Na razie nie jestem w stanie wysiedzieć, a tym bardziej myśleć, więc niestety dopóki ból nie zniknie, nic nie dodam. Na pocieszenie powiem, że urlop został przerwany zanim dobrze się zaczął kosztem L4, więc jak tylko się to uspokoi to wchodzę prosto w urlop i będę pisać, ale na razie potrzebuję dużo odpoczynku. Od wtorku jestem na przeciwbólowych I szczerze, gdyby nie kalendarz nie wiedziałabym jaki mamy dzień tygodnia. Jeżeli ktoś z was myśli, że picie to picie, walić to jakie, to nie... niestety nerki tak nie myślą, a ja oberwałam za uzależnienie od Coca coli I pepsi.

No nic, życzcie mi szybkiego powrotu do normalności (zdrowia też, ale to akurat lata najpewniej). Myślę, że w przyszłym tygodniu powinno być okej. Mam nadzieję.