sobota, 2 stycznia 2021

Shaman King; One-Shot: Przyjaciel

 -99, 100, 101, 102...-


A więc Turniej Szamanów został wznowiony. Nie było to żadnym zaskoczeniem, zaledwie dwa dni temu niebo przecięła Ragoh, więc siłą rzeczy, zwiastując ponowne rozpoczęcie walk. Od ich przerwania minęło zaledwie pół roku, ale niektórzy i tak zdążyli wypłodzić teorie, że bliźniacze gwiazdy symbolizowały Yoh i Hao, zniszczenie powracające co 500 lat to starszy Asakura, a planecie już nic nie grozi, więc Turniej nie jest już potrzebny. 

"Idioci", powtarzał za każdym razem Ren. Hao był pokonywany co 500 lat przed końcem Turnieju, a Królem Szamanów nie został żaden z Asakurów. Natomiast sabotaż Turnieju, a co najważniejsze, bezpośrednie zagrożenia życia po życiu Króla Duchów, były czymś nowym i to oczywiste, że potrzebowali czasu.


-103, 104, 105, 106...-


Ogłoszono, że Druga Runda zostaje uznana za zakończoną. Szamani mieli dwa tygodnie na załatwienie swoich spraw i powrót do Patch Village. Ponadto, ogłoszono, że walki w Trzeciej Rundzie będą odbywały się w parach. O ile łatwiej byłoby, gdyby Król Duchów sam połączył ich w pary, a nie dawał wolność wyboru. Z drugiej strony, mógłby wtedy wylądować z kimś z X-laws lub niedobitkami po poplecznikach Hao.


-231, 232, 233, 234...-


Z początku, młody Tao miał kompletnie w nosie to, z kim będzie w parze. Była ich siódemka, ktoś na pewno będzie musiał wybrać kogoś spoza ich grupki przyjaciół, ale raczej był przekonany, że nie będzie miał z tym problemu. Jednak jakiś czas później, słuchając rozmowy Yoh i Manty, oczywiście udając, że tego nie robi i jest skupiony na mleku, zaczął się nad tym zastanawiać. W gruncie rzeczy nie tylko był sobie w stanie wyobrazić, że jeżeli Lyserg nie stwierdzi, że chce być w parze z kimś z X-laws, to właśnie on, w świetle swojej dumy i złośliwości zostanie tym, który będzie musiał znaleźć sobie kogoś innego do pary, ale też doskonale wiedział, z kim chciałby walczyć ramię w ramię.


Był jego pierwszym przyjacielem. Mógł sobie mówić, co chce, wpierać innym i sobie, że jest inaczej, ale Asakura Yoh był dla niego wzorem. Od ich pierwszej walki, widział w nim przeciwnika, od którego mógł się uczyć. Zazdrościł mu wszystkiego. Wolności, swobody ducha, przyjaciół, umiejętności nie tylko walki, ale i percepcji. Obserwował Yoh i uczył się od niego. Uratował mu życie nie dlatego, że sam chciał mu je odebrać, a dlatego, że wiedział, że tylko od niego może nauczyć się czegoś, co przez całe życie było poza jego zasięgiem. Yoh miał też niesamowite zdolności przywódcze, ale był liderem, nie szefem. Ren widział tę różnicę i dlatego zasugerował, że to on powinien przewodzić ekipie w drodze do wioski na Turniej. I młody Tao gdzieś w głębi czuł, że to Asakura jest najlepszym materiałem na Króla Szamanów, choć nie potrafił tego przyznać w tej chwili nawet przed samym sobą, to gdyby Yoh wygrał, odczuwałby taką samą ulgę, jak wtedy gdy myślał, że nie przejdzie do kolejnej rundy. Chińczyk po prostu wiedział, że pierwsze co zrobiłby Yoh, po zjedzeniu tony cheeseburgerów, to właśnie spełnienie marzeń przyjaciół. On nigdy nie myślał najpierw o sobie, choć mogłoby się tak wydawać, gdy mówił, że chciałby wieść łatwe życie. Wszyscy wiedzieli, że bycie Królem Szamanów nie jest proste. Yoh z każdym kolejnym dniem uczył Rena czegoś nowego. Nie tylko jako szaman, ale też jako człowiek i przyjaciel. Ale tak, jako szaman też. I to z nim Ren chciał walczyć ramię w ramię.


-348, 349, 350, 351...-


Gdyby tylko duma Rena nie była tak trudna. Wiadome było, że Yoh sam nie będzie proponował nikomu partnerstwa. Ale spodziewał się, że Ryu i Faust byliby pierwszymi kandydatami. Horo Horo zapewne również skłaniałby się w stronę słuchawkowego. Mógł się założyć, że Ryu już dzwonił do Asakurów. Jedyną nadzieją była Anna, która mogłaby chcieć, żeby Yoh współpracował z kimś silniejszym. Wtedy zdecydowanie byłby to Ren, skromnie mówiąc. 


-Reeeeen, upiekłam ciastka. Zaniesiesz je Annie?- już prawie dochodził do 500, kiedy w siłowni ich apartamentowca pojawiła się Jun.

-Ćwiczę.- odburknął.

-To zrób sobie przerwę, póki są ciepłe i chrupiące. Dobrze ci zrobi wyjście. Poza tym słyszałam, że Ryu i Horo Horo jeszcze nie przyjechali, a Lyserg i Chocolove będą czekać już w Patch. Chyba chcesz porozmawiać z Yoh o kolejnej rundzie?- zasugerowała z niewinnym uśmiechem, jakby był to jakiś głośno i jasno stwierdzony fakt. Ren natychmiast się naburmuszył, unosząc brwi i w końcu przerwał ćwiczenia, wycierając pot z klatki ręcznikiem.

-Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Jun.- odparł chłodno, a zielonowłosa zachichotała.

-Daj spokój, przecież wiem, że chcesz z nim walczyć. A to doskonała okazja, żeby o tym porozmawiać. No już, bierz prysznic i leć do Inn En.- powiedziała, rzucając przed chłopakiem plecak, zapewne wypełniony ciastkami. Czubowłosy westchnął ciężko i dłużej nie dyskutował. Bo i po co, skoro to rzeczywiście była okazja, by połączyć siły z przyjacielem?


Po szybkim prysznicu ubrał swoją standardową koszulę, szorty i żółtą marynarkę, zgarnął plecak i ruszył na piechotę w stronę domu Asakury. Bason w postaci kulki unosił się koło niego, ale nie odzywał. Wiedział, że to będzie naprawdę trudne zadanie dla jego mistrza. Powiedzieć Yoh, że chce walczyć z nim w parze. Ren natomiast zastanawiał się, jak ubrać to wszystko w słowa. Co prawda wiedział, że Yoh był ostatnią osobą, która cokolwiek by mu wypomniała, a że nie ma pozostałych, to nie groziły mu żarty Horo Horo ani protesty Ryu i pewnie, nawet jeśli się zająknie, albo wręcz powie jedno słowo, to Asakura będzie wiedział, o co mu chodzi i ułatwi mu przejście przez tę mękę. Mimo to było to stresujące i jakoś w końcu musiał zacząć.

-Hej, Ren! Jun znowu zrobiła ciastka?- Ren niemal podskoczył w miejscu na dźwięk głosu Yoh. -Heeeej, to tylko ja, nie musisz się mnie bać!- zaśmiał się słuchawkowy, truchtając wolniej, by być na równi z przyjacielem. Tao prychnął i skrzyżował ramiona na torsie.

-Wcale się nie przestraszyłem, Asakura. Po prostu się ciebie nie spodziewałem.- mruknął od niechcenia, a szatyn zachichotał.

-Wychodzi na to samo. To co tam dziś przynosisz?- spytał, szybko zmieniając temat. Czyli to, co miał na myśli Ren. Yoh zdecydowanie nawet nie zbliżał się do granicy cierpliwości Tao, ani nawet nie sprawiał, że Chińczyk miałby się wycofywać za swój lodowy mur, tak jak to się działo pod wpływem Horo Horo.

-Nawet nie wiem, nie zaglądałem.- odparł, zerkając do tyłu, na plecak. -Sądząc po zapachu, chyba coś kokosowego.- mruknął, marszcząc nos delikatnie, a Yoh znów się zaśmiał. Przez chwilę tak się przemieszczali w ciszy. Ren wciąż zastanawiał się jak zacząć temat, a Yoh udawał, że kompletnie nie widzi, że przyjaciela coś dręczy, dając mu szansę na samodzielne otwarcie się, ale gdy na horyzoncie już widać było jego posiadłość, zdecydował się w końcu odezwać.

-Powiesz mi, co cię trapi, czy raczej nie?- spytał, nawet nie patrząc na przyjaciela, by ewentualnie ułatwić mu zadanie. Ren spojrzał na niego, jak na wariata, a tak naprawdę nawet nie był zaskoczony, że Asakura dostrzegł, że coś jest nie tak. Ale nie, niestety nie dał rady się przyznać.

-Irytuje mnie, że Jun sama nie może przyjść z tymi ciastkami. Powinienem trenować do walk.- warknął, a Yoh zaśmiał się cicho, nie żeby uwierzył w jego słowa.

-Daj spokój, każdy potrzebuje czasem odpoczynku. Jestem pewien, że i tak zrobiłeś ćwiczeń za cały tydzień.- zażartował z pogodnym uśmiechem. Uśmiechem, dzięki któremu Ren wiedział, że nie udało mu się go oszukać, a chłopak dodawał mu otuchy do przełamania się.

-Ha, też powinieneś podwoić treningi. Chcę cię pokonać w finale.- złotooki uśmiechnął się złośliwe.

-Jeśli powiesz to przy Annie, to nigdy ci tego nie zapomnę.- jęknął Asakura.

-Nie leń się. Pewnie będziesz w parze w Ryu, więc będziecie łatwym celem do pokonania.- powiedział złośliwie, zahaczając delikatnie o temat, do którego dążył.

-Tak właściwie... To jeszcze nie wiem, z kim będę w parze.- odpowiedział Asakura, a Ren powoli przeniósł na niego wzrok. Czyżby to był ten moment? Nie umiał się jednak do tego zebrać, jak dobrać słowa.

-A ty już wiesz, z kim będziesz walczył? Może Jun dołączy do Turnieju.- zachichotał szatyn.

-Nie żartuj sobie! Prędzej dołączyłbym do Żelaznej Damy, niż startował w rundzie z siostrą!- wrzasnął, a jego czub na głowie aż się nastroszył. Natychmiast jednak złagodniał, widząc minę Yoh. A więc jeszcze przeżywał to, co musiał zrobić własnemu bratu. Ren zacisnął usta w wąską linię. Teraz za wszelką cenę chciał odwrócić uwagę przyjaciela od ostatnich wydarzeń.

-Może...-

-Może chciałbyś w takim razie walczyć ze mną?- przerwał mu Yoh, w ostatniej chwili wybawiając Tao z niesamowitej opresji, przy której walka z Hao to pikuś. Więc jednak. Nawet pod wpływem negatywnych myśli, Yoh i tak wiedział już, o co chodziło. Ren spojrzał na przyjaciela, a ten uśmiechał się do niego ciepło. Oboje udawali, że wyszło to całkowicie ot, tak, przypadkowo. Oboje wiedzieli, że drugi wie. Ren uśmiechnął się delikatnie. 

-Pewnie się boisz, że będziesz walczył przeciwko mnie wcześniej i skopię ci tyłek zanim dotrzesz do finałów. Ale w gruncie rzeczy, jesteś najsilniejszy z tej całej bandy. Czemu nie, Asakura.- odpowiedział, w pełni w swoim stylu. Yoh zachichotał, szczerząc się do przyjaciela.

-Znowu spóźniony!- zawołała Anna, gdy tylko dotarli do progu, a twarz szatyna natychmiast pobladła. Chłopak przyśpieszył, a Ren z lekkim uśmiechem podążył za nim. Na podwórku zmaterializowali się Amidamaru i Bason.

-Dziękuję ci, Amidamaru.- powiedział Bason, a samurai spojrzał na niego z rozbawieniem.

-Nie zdążyłem nic powiedzieć Yoh. Sam się domyślił, że Ren chce z nim walczyć.- odparł. Zdolności Yoh nie zaskakiwały już nawet i ducha chińskiego wojownika. Mężczyzna uśmiechnął się na dźwięk hałasów z domu. Był szczęśliwy wreszcie mogąc służyć Tao, którego nie zżerało zgorzknienie i samotność. 


Tak, wraz z przyjaźnią Yoh, Ren otrzymał najpiękniejszy prezent w życiu.

==============

Dzień doberek! A raczej, dobry wieczór! Witam was w 2021! Z lekkim opóźnieniem, wrzucam one-shot z okazji urodzin Rena! Nie jest on nawiązujący do samych urodzin, stwierdziłam, że to będzie lepsze. Osobiście jestem ogromną fanką więzi między Renem, a Yoh więc postanowiłam właśnie na niej się skupić. Wiem, że krótkie, ale postawiłam raczej na jakość oddania myślenia obu bohaterów. 

Drugi one-shot wrzucę jutro, jak go napiszę XD Natomiast w przyszłym tygodniu mam zajęcia, więc pewnie napiszę nowe części do Demona. 

Aomori, co do zapowiedzi, to ja w sumie też przez chwilę miałam taką myśl, ale potem sobie przypomniałam, że właściwie początek anime jakoś bardzo nie odbiegał od mangi (w porównaniu z tym, co było później) i wydaje mi się, że o ile pierwsza zapowiedź sygnalizowała, że anime będzie zbliżone do mangi, to druga miała za zadanie obudzić nostalgię u tych, którzy stare anime widzieli. Kreska zarąbiście mi się podoba, nie mogę się napatrzeć, nie mogę się doczekać aż zobaczę Rena w ruchu, bo tam to go ledwo widać było, no i Paku Romi we właściwym miejscu! W następnej zapowiedzi pewnie poznamy resztę głównej obsady, a już na pewno Horo Horo.

No! Tak więc to tyle na dziś. Do jutra!

2 komentarze:

  1. Hejka :D wszystkiego dobrego w Nowym Roku :D dużo zdrówka i motywacji do studiów ;)

    Urocze są te rozterki Rena, a ty je opisałaś w sposób idealnie od wzorujący te postać! Dokładnie to się musiało dziać w jego głowie za każdym razem gdy miał sam wyjść z jakąś propozycja. Myślę że każdemu z nas przydałby się taki przyjaciel jakbym jest tutaj Yoh, który wychodzi naprzeciw i się wiele domyśla ;) nie dziwię się że każdy chciałby mieć go w drużynie :D

    Bardzo pozytywny oneshot i takich chyba więcej potrzeba :D

    Co do zapowiedzi to nie patrzyłam na to z takiej strony, może masz rację, brzmi to w każdym razie dosyć logicznie ;) zobaczymy co pokażą następne zapowiedzi :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :) Zapraszam do mnie na bloga, pojawiła się kolejna część.

    OdpowiedzUsuń