sobota, 9 stycznia 2021

Shaman King; One-Shot: Osorezan Revoir

1 stycznia 1996 roku.

Miał jedynie 10 lat. A przynajmniej fizycznie. Jego dusza była znacznie starsza, ale umysł dorosłego zamknięty w ciele dziecka zupełnie mu nie przeszkadzał. Miało to swoje zalety. To już trzeci raz, gdy przechodził przez dorastanie, a drugi, gdy duchem był już przy tym kompletnie dorosły. A za każdym razem, gdy się odradzał był jeszcze silniejszy, niż w poprzednim życiu. Jego aura zdecydowanie nie przypominała aury dziesięciolatka, nawet jeśli tylko na niego spojrzeć. I właściwie to mógł to wykorzystać na swoją korzyść. Taka siła u dziecka sprawiała, że o wiele łatwiej było mu zebrać popleczników. 

Pierwszy był Blocken. Dotarł do niego, gdy był jeszcze noworodkiem. Hao nie mógł zaprzeczyć, że wiele mu zawdzięczał. Duch Ognia nie mógł mu we wszystkim pomagać, a w tym nieporadnym ciele, pomimo wewnętrznej siły, był bezradny. Blocken pomógł mu przejść przez ten najbardziej żałosny okres człowieczeństwa. Cztery lata później odnalazł braci Zen, w 1990 Zang-Ching, a Peyote w kolejnym roku. W 1991 zdobył zaufanie Mohammada, a w 1992 skierował swoją uwagę na Europę. W wieku 7 lat przygarnął pod swoje skrzydła Marion, Matildę i Kannę, w 1993 Borisa, w 1994 Yamadę, a w 1995 Billa Burtona. W międzyczasie wyeliminował też sporo szamanów, którzy odrzucili jego propozycję lub próbowali go powstrzymać, w tym państwo Diethel.

Oczywiście nigdy nie przestał myśleć o Yoh. Kilka razy wracał do Izumo i obserwował jego postępy. Wiele razy myślał nad tym, by po prostu go zabrać, zwłasza wtedy, kiedy przez młodszego bliźniaka przemawiała nienawiść do ludzi. Podobnie do Hao w pierwszym życiu, koniec końców wyrastał na dobrego chłopca i starszy zdecydował, że lepiej będzie, jeśli jego brat sam się w tej swojej dobroci sparzy. Poza tym, był ciekaw, jak ich życie się potoczy, gdy druga połowa jego duszy zostanie wychowana przez Asakurów. Był jednak przekonany, że kto jak kto, ale to właśnie Yoh go zrozumie jak nikt inny. Nie martwił się o to, czy koniec końców do niego dołączy, czy nie, ani też o to, że przez dłuższy czas chłopiec nie robił żadnych szamańskich postępów. Był cierpliwy. Ufał jedynie sobie, więc nie mogło być tak, że część jego samego będzie przeciwko niemu. A fakt, że zdawał sobie sprawę z tego, że Yoh żyje w kłamstwie i potajemnie jest wychowywany i trenowany na jego przyszłego zabójcę, sprawiał że był niemal pewien, że bliźniak do niego dołączy, gdy tylko odkryje prawdę. 

Od czasu wyjazdu do Europy, Hao nie odwiedzał Izumo. Po dołączeniu Billa do jego grupy zostawił swoich popleczników w Stanach, a sam udał się do rodzimego kraju. Idealnie w momencie, gdy Yoh dowiedział się, że rodzinka wybrała mu narzeczoną. Wiedząc, że zależało im na utrzymaniu silnych mocy szamańskich, domyślał się, że wybranka musi być zdolna i z potencjałem. Więc z czystej ciekawości podążył za Yoh do Aomori. Co prawda, obserwowanie tego małego zdrajcy, jego dawnego przyjaciela, Matamune wraz z Yoh było naprawdę bolesne. Jak zresztą za każdym razem, gdy widział tego, który miał go chronić, i któremu bezgranicznie niegdyś ufał. Dodatkowo musiał być też bardzo ostrożny, by ani członkowie rodziny, ani nekomata nie wyczuli jego obecności.

Im bliżej Aomori byli, tym wyraźniej wyczuwał obecność naprawdę silnej osobistości. Co więcej, po miejscowości dosłownie pałętały się małe demony. Podobne do tych, które niegdyś sam tworzył, jeszcze jako dziecko z pierwszego wcielenia. Ktoś w tej okolicy musiał mieć serce konsumowane niczym świąteczny obiad. I znalezienie 'źródła' demonów nie było dla niego żadnym wyzwaniem. Emanowała niesamowicie silną energią, a gdy tylko się zbliżył i usłyszał jej myśli, wiedział, jak niesamowita jest i szybko wzniósł w swoim umyśle barierę, by dziewczyna go nie usłyszała. Obserwując ją, słysząc chaos w jej głowie, echem odbijające się te same myśli innych, które i on bezpośrednio słyszał, zrozumiał, że po raz pierwszy w jego trzech życiach natknął się na innego użytkownika Reishi. Obserwował ją przez cały czas, zapominając właściwie, po co ciągnął się tu za Yoh i przypominając o tym, dopiero gdy okazało się, że to właśnie ta dziewczynka miała być przyszłą żoną jego brata. Żałosne, co ta rodzina sobie myślała. Starszy Asakura nie mógł się jednak nadziwić, że umysł blondynki był nie tylko bardzo podobny do jego, ale z wyglądu niesamowicie przypominała mu jego matkę, Asanohę.

Szczerze mówiąc, Hao dość szybko podjął decyzję o konfrontacji z Anną. I chyba nawet przez chwilę nie chodziło mu o jej siłę. Choć był pod wrażeniem, że tak młoda medium była już tak silna. Słyszał i czuł, jak bardzo cierpiała, ale obawiał się, że za wcześnie może stworzyć potężniejsze od siebie demony, które po prostu ją zabiją. Po raz pierwszy od czasu wizji patrzył na kogoś z prawdziwym współczuciem.

-Jesteś idiotą, Yoh.- skwitował Hao, obserwując, jak bliźniak zabiera Annę na Osorezan. I to w taki dzień. Nie miał pojęcia, na jakie cierpienie naraził Annę. Jego głupota będzie kosztowała go wiele. I nawet nie był zaskoczony, gdy przed nimi pojawił się Oh-Oni, którego nawet Matamune nie był w stanie pokonać.

-No proszę, kociak niedługo zużyje całe moje furyoku.- Hao uśmiechnął się złośliwie, jednocześnie gdzieś w środku bolało go, że jego dawny przyjaciel tak się poświęcał. Demon został jedynie odrobinę zraniony, ale i to nie przeszkodziło mu w porwaniu Anny i zabraniu jej do świątyni, bramy do piekieł. A to była szansa dla niego. Asakura podążył za nimi, słuchał tego, co działo się w umyśle blondynki. Strach, ból odrzucenia i samotności, cierpienie i nienawiść dosłownie wylewały się z niej. Hao wiedział, że choć była silna, nie dałaby sobie rady. Blondynka nie była jeszcze gotowa na taką walkę. Zresztą, jedynie demon mógł zabić demona, a ona nie umiała żadnego opanować. 

Nie czekał więc ani chwili dłużej. Wezwał Zenki i Goki, a ognisty miecz pojawił się w jego dłoni. Najpierw z użyciem właśnych umiejętności i technik zranił Oh-Oni, a następnie jego Shikigami go wykończyły. Nie minęło nawet pół minuty. Szaman w postaci chłopca odwrócił się i spojrzał na dziewczynkę w zakrwawionym ubraniu. Słyszał, jak jej umysł powoli uwalniał się spod wpływu demona, a strach zastąpił szok. Ktoś ją uratował, mało tego, nie słyszała jego myśli. 

"Jesteś cała?" usłyszała nagle w swojej głowie. Podniosła swoje czarne oczy prosto na chłopca. Nie ruszał ustami, a jednak wyraźnie zwracał się do niej, ale w myślach. Chwilę później, jak przez mgłę, mogła usłyszeć i poznać jego serce. Wyczuła w nim to samo cierpienie i tę samą nienawiść, która pożerała ją. I tą samą moc. On również czytał w myślach.

"Zgadza się." odpowiedział na jej niezadane słownie pytanie.

"Kim jesteś?" spytała, przyglądając mu się uważnie. Wyglądał dokładnie jak Yoh, tylko jego włosy były znacznie dłuższe.

"Asakura Hao. Tak, Asakura. Yoh to mój brat bliźniak, który nawet nie wie o moim istnieniu, więc tym bardziej i ty nie wiesz." odparł, od razu też odpowiadając na nowo powstające pytania. Pozwolił jej też wyczytać z jego umysłu wspomnienia z dnia narodzin. Anna zmarszczyła brwi, zwłaszcza gdy w jego wspomnieniu dostrzegła też Kino, jedyną osobę, która do tej pory się nią zajęła. W jej głowie formowało się tysiące pytań, a Hao stopniowo ujawniał na nie odpowiedzi, po części pokazując jej wspomnienia, a po części po prostu opowiadając.

"Reishi jest częścią mnie od ponad 1000 lat." wyjaśnił. Jego umysł zaczął też ujawniać, co Asakurowie robili przez wszystkie jego życia, jak go zdradzili. Nie rozumieli. Ani jego, ani jej. 

"Nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego nie słyszysz myśli Kino? Nie chciałaby, żebyś wiedziała, dlaczego tak bardzo chcą właśnie ciebie. Celem Yoh nie jest korona Króla Szamanów, a zamordowanie mnie. O niczym nie wie, myśli, że w jego treningu chodzi tylko o Turniej. Okłamują go wszyscy, włącznie z Matamune, które istnieje dzięki mnie, a który już dwukrotnie czynnie brał udział w zamordowaniu mnie. A ty, mała dziewczynka z ogromnym potencjałem i niesamowitą siłą, masz stanąć u jego boku, by mnie zabić, gdy przyjdzie czas. Nie obchodzi ich, jak się czujesz, co myślisz, nie obchodzi ich twoja przeszłość i cierpienie, którym żyjesz z dnia na dzień, w każdej minucie. Jedyne co ich interesuje, to twoja moc. Chcą, byś pomogła Yoh i Matamune. A ty i ja... Prawie się nie różnimy naszym podejściem. Jak myślisz, co zrobią, gdy nie przestaniesz nienawidzić ludzi?" opowiadał jej cicho, podchodząc nieco bliżej dziewczynki. Dostrzegł, że drżała z zimna, nic dziwnego, jej ubranie było całe przemoczone od śniegu.

"Pozwolisz?" spytał, wysuwając w jej stronę otwartą dłoń, nad którą pojawiła się niewielka kulka ognia. "Otwórz dłoń. Nie oparzy cię."

Blondynka spojrzała z zaskoczeniem na jego dłoń, nim zadała pytanie, wiedziała już, że chłopak miał moce umożliwiające kontrolę żywiołów. Niepewnie otworzyła swoją dłoń, a płomień prześlizgnął się na nią, natychmiastowo rozprowadzając przyjemne ciepło. W jej umyśle szalał całkowity chaos, ale w końcu udało jej się pozbierać je we właściwe słowa.

"Zauważyłam, że próbują zmienić sposób mojego myślenia. Kino-sama mówiła, że osłania swoje myśli, żebym mogła odpocząć w jej domu. Nie myślałam, że może to mieć drugie dno." podniosła wzrok z ogrzewającego jej dłonie płomienia. "A ty? Dlaczego mi pomogłeś? Nie robisz tego dla siebie?"

"Moja droga Anno, od dawna nie zrobiłem czegoś dla drugiej osoby. Widziałaś, jak bardzo zawodziłem się na tych, którym ufałem. Ale ty jesteś pierwszą osobą od tysiąca lat, która rozumie, przez co przechodzę, która widzi to samo zło w ludziach, które widzę ja. Potrzebujesz pomocy, inaczej prędzej czy później te demony cię pokonają. Wiem, jak to jest i chcę ci pomóc. To prawda, że twoja moc byłaby bardzo przydatna, ale nie musisz brać udziału w mojej walce, wiem, że mnie rozumiesz i to mi wystarcza. Nie da się okłamać osoby używającej Reishi. Można blokować niektóre myśli, ale Reishi pozwoli odkryć nawet najlepiej skrywane kłamstwo. Nawet ci, którzy kłamią w myślach, nie potrafią ukryć przed nami prawdy. Wszystko, co widzisz i słyszysz, jest prawdziwe. Mogę cię wszystkiego nauczyć. Przyzywania Shikigami, które zajmą się twoimi demonami, kontrolowania ich oraz ich powstawania, kontrolowania Reishi. Ale oczywiście ja nie mogę tu zostać, więc musiałabyś odejść ze mną." mówił w myślach, a ona przetwarzała jego odpowiedź. Nie poganiał jej, dał jej chwilę do namysłu i nie komentował jej myśli, dopóki nie zwróciła się do niego bezpośrednio.

"A co z Yoh?"

"Yoh zostaje, musi sam przekonać się, do czego zdolna jest jego rodzina i ludzie. Ale nie martw się o niego, poradzi sobie."

"Nie jestem pewna."

"Zróbmy tak, zostawię cię tutaj. Zostawię też to." płomienie ufromowały w jego dłoni talizman z symbolem gwiazdy. "A gdy dotrzesz do domu, pozwolę ci usłyszeć myśli Kino. Wtedy przekonasz się samodzielnie, ile dla nich znaczysz i podejmiesz decyzję." Talizman upadł na śnieg, a w oddali słychać było odgłosy nadjeżdżającego samochodu. Dochodziły ich myśli obcego człowieka i Yoh. "Więc jak?"

"Zgoda." powiedziała, a chłopiec uśmiechnął się do niego ciepło. Na tyle, że mogła przysiąc, że naprawdę widziała Yoh.

"Będę na ciebie czekał. Po prostu mnie zawołaj w myślach, będę w pobliżu cały czas." powiedział, po czym rozpłynął się w powietrzu. Chwilę później zjawił się Yoh i Matamune.

-Anna! Wszystko dobrze? Gdzie Oh-Oni?- zawołał Yoh biegnąć w jej stronę, a Matamune obok niego.

-Ktoś go pokonał.- powiedziała chłodno, typowo dla niej.

-Kto taki?- Matamune wychylił się, by rozejrzeć się po okolicy. Niemal natychmiast dostrzegł talizman leżący na śniegu. Gdyby mógł, pobladłby. -Anno, czy widziałaś, kto cię ocalił?- spytał poważnie, podnosząc kawałek papieru.

-Nie.- odparła i wzruszyła ramionami, kierując się w stronę samochodu, którym przyjechali.W myślach Yoh słyszała ich rozmowę.

-Co to?- spytał szaman, patrząc na kawałek papieru w łapie kota.

-Nic takiego. Pieczęć osoby, która uratowała Annę, nigdy wcześniej nie widziałem tego symbolu.- skłamał Matamune, chowając kartkę do kieszeni. Dziewczynka zmarszczyła brwi. Kłamstwa. -Wracajmy do domu.-



Dziewczynka nie musiała długo czekać. Gdy tylko zniknęła za drzwiami swojego pokoju, usłyszała myśli swojej mentorki, a w nich również rozmowę z Matamune.

-Znalazłem to.-

"Mój boże."
-Wuxing.- 

-Hao-sama nas pewnie obserwuje.- powiedział kot, w jego głosie dało się słyszeć lekki smutek.

-Rozmawiał z Anną?- spytała Kino.

-Nie wiem. Anna twierdzi, że nie wie, kto ją uratował, ale równie dobrze może kłamać. Zapewne nigdy się tego nie dowiemy od niej.- odpowiedział Matamune.

"Niedobrze. Jeśli Hao wie o istnieniu Anny, na pewno będzie chciał ją zabrać. Jej siła jest niesamowita, wzmocniłaby bardzo jego szeregi, a podobieństwo między nimi przemawia na naszą niekorzyść. Jeśli już z nią rozmawiał, jeśli powiedział jej wszystko, to nie ma szans, by zmienić jej podejście. Nawet Yoh nie da rady tego zrobić, choć byliśmy bardzo blisko sukcesu. Jeżeli Anna przejdzie na stronę Hao, wtedy jesteśmy zgubieni." myślała. Anna siedziała w ciszy pod drzwiami. Hao miał rację, chodziło im tylko o jej moce. Mało tego, tylko to brali pod uwagę, podczas gdy długowłosy Asakura nie mógł jej okłamać i szczerze wyznał, że chce jej pomóc. Naprawdę pomóc, a nie ją zmieniać.

-Co robimy, droga Kino?- spytał Matamune.

-Nie mamy wyboru, Matamune. Ryzyko jest zbyt duże.- mówiła staruszka, a kot westchnął ciężko.

-Myślę, że nie powinniśmy wysuwać pochopnych wniosków. Może Yoh da jeszcze radę. Bez niej, możemy nie dać rady pokonać Hao. Jest już zbyt silny.-

-Yoh nie może się dowiedzieć o jego istnieniu, dopóki nie będzie to konieczne, a tym bardziej o ich bliźniaczej więzi. Nie zabiłby własnego brata. Najlepiej, by nigdy się nie dowiedział. Anna nie dość, że może znać prawdę, lub poznać ją niedługo, to jeszcze może się do niego przyłączyć. A jej moc nie może znaleźć się po jego stronie. Nie mamy wyboru, Matamune.-

-To tylko dziecko, droga Kino.-

-Ale kiedyś dorośnie, a wtedy może już być za późno.-

Łzy płynęły po policzkach blondynki. Kino nie powiedziała tego na głos, ale chodź staruszka była przepełniona bólem, mała dziewczynka skupiła się na tym, że właśnie była na coś skazywana.

"Hao..."

"Tak?" głos odpowiedział jej niemal natychmiast.

"Zabierz mnie stąd."

"Z przyjemnością." przy jej oknie pojawił się niewielki, ognisty duch, na którym siedział Hao.

-Kino!-

-Czuję!- wrzaski, a chwilę później odgłosy biegu. Anna szybko chwyciła dłoń Hao i pozwoliła się wciągnąć. Gdy drzwi od jej pokoju się otworzyły, było już za późno. Matamune podbiegł do okna, ale Duch Ognia był już bardzo wysoko. Jego kocie oczy dostrzegły dwie sylwetki. Szatyn zwrócił lekko głowę i na krótko jego spojrzenie skrzyżowało się z Matamune. Nienawiść w jego czarnych oczach była wyraźniejsza niż cokolwiek innego.

-Straciliśmy ją.-

============
..................... ZAPOMNIAŁAM WCISNĄĆ OPUBLIKUJ I TAK TO SOBIE TU KWITŁO.

A miało być na Nowy Rok ze względu na umiejscowienie w czasie całej scenerii. Szczerze mówiąc wciąż się zastanawiam nad zrobieniem z tego małej serii, ale ni cholery nie mam pojęcia, w którą stronę historia się potoczy. Dobra, czy zła. Więc ewentualnie zostawię to na kiedyś kiedyś, ewentualnie jak mi coś zacznie przychodzić do głowy. Zawsze mogę zrobić dwie wersje? Ale póki co pozostaje to one-shotem. A do Demona będę pisać jutro.

2 komentarze:

  1. A ja czekam i czekam na kolejnego oneshota, a tu nima :( i to w dodatku takiego *.* na prawdę świetnie to sobie wszystko wymyslislas i umiejscowiłas w czasie!
    Hao jest opisany idealnie, dokładnie jak on, kombinuje i wtraca się tylko wtedy gdy ma w tym interes. Anna z kolei dokladnie tak jak w tamtym wieku wydaje się wycofana i nieskora do zaufania. No i Hao ratujący Anne... Ah jest w tej parze coś co sprawia że człowiek chciałby się dowiedzieć jak by się potoczyło ich życie.
    Ta historia ma potencjał i całkiem spore możliwości także ja jestem jak najbardziej na tak za kontynuacja!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj,tutaj nie ma się nad czym zastanawiać kochana, to MUSI dostać kontynuację.
    Być może nie dosłownie teraz, ale tak jak "mówiła" przedmówczyni, ta historia ma potencjał.Tak jak z resztą każda inna alternatywna historia. Może pokazać bohatera o otaczającą go rzeczywistość z zupełnie innej perspektywy. Bawiąc się w Efekt Motyla twórcy mogą poprowadzić historię na zupełnie inne tory. Czasem nawet z lepszym rezultatem niż to wyszło autorom oryginalnych tytułów.
    Więc zachęcam do pobawienia się trochę konwencją, nie tylko w kwestii tej historii ( która dzięki parze Anny i Hao sama się piszę :3 ), ale również innych. Mogą być najbardziej szalone wizje. Ja ze swojej strony przyjmę je wszystkie z otwartymi ramionami :D

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń