sobota, 12 lutego 2022

Shaman King; Demon Naszej Duszy: Wygrać ze śmiercią

 Yoh nie zważał na żadne rany, czy zmęczenie. Ile sił w nogach biegł do świątyni, a za nim Keiko, zaalarmowana przez Kino i Yohmei. Gdy młody szaman wpadł do środka, jego wzrok od razu spoczął na leżącej na podłodze, nieprzytomnej Annie. W mgnieniu oka znalazł się przy niej, kucając i opierając jej głowę na swoich kolanach, zauważając też otwartą ranę na jej nadgarstku.

-Co to jest?- spytał, patrząc na dziwny znak na jej czole, dopiero teraz podnosząc wzrok na dziadków, którzy stali obok.

-Anna próbowała rzucić jakieś zaklęcie. Z tej księgi.- odparł Yohmei, wskazując na Senjiryakketsu, która faktycznie nie leżała na swoim miejscu, ale była zamknięta. -Nie wiemy niestety jakie. Nie jesteśmy w stanie zbliżyć się do księgi.- dodał. Zanim Yoh zdążył się odezwać, zrobiła to Kino, która właśnie skończyła badać energię dziwnego pola w kształcie niewielkiego okręgu.

-Wygląda mi to na barierę, ale nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, nie jestem w stanie powiedzieć, do czego służyła. - mruknęła, a następnie ukucnęła przy Annie po jej drugiej stronie i położyła palec na jej czole. Jej okulary skierowane były w ścianę, a pomimo to palec perfekcyjnie podążał śladami znaku. Kino zmarszczyła brwi.

-Co to jest, droga Kino?- spytał Yohmei, rozpoznając zaniepokojenie w wyrazie twarzy małżonki.

-Nie jestem pewna. Nigdy osobiście nie trafiłam na ten znak, ale chyba o nim słyszałam. Zanim jednak cokolwiek stwierdzę, muszę wrócić do Aomori. Porozmawiać z tamtejszymi Itako w okolicy Osorezan.- mówiąc to, położyła całą rękę na czole medium. - Jedno jest pewne, cokolwiek próbowała zrobić z tej księgi, zaatakowało ją. Żyje, ale najprawdopodobniej trafiła ją klątwa, albo jej własne zaklęcie. Pojadę do Aomori z samego rana. Cokolwiek się nie wydarzyło, dopóki ten znak widnieje na jej czole, nie obudzi się. - powiedziała. Yoh poderwał głowę gwałtownie, odrywając wzrok od nieprzytomnej blondynki, przenosząc go na babcię. Nieprzytomna? Dopóki ma ten znak? Poczuł, jakby ktoś wylał na niego wiadro zimnej wody, a pomimo iż na jego ramieniu spoczęła dłoń matki, nagle poczuł się całkowicie sam. Jedyna osoba, której mógł powierzyć wszystko, miała pozostać nieprzytomna na nie wiadomo ile.

-Zabierzmy ją do domu.- powiedziała Kino. Yoh już chciał ją podnieść, ale rana po wczorajszej walce zdecydowanie mu to uniemożliwiła. Syknął, nie będąc w stanie nawet na centymetr unieść medium. 

-Ja się tym zajmę.- mruknął Yohmei, a liściaste duszki skupiły się wokół Anny, po czym uniosły w powietrze. 


Tej nocy Yoh już nie zasnął. Siedział na fotelu przy łóżku Anny, z kolanami podkulonymi do siebie. Jego myśli krążyły wokół całego wydarzenia. Co Anna próbowała znaleźć w księdze, jakie zaklęcie próbowała rzucić i jak wyciągnąć ją z tego stanu. Wiedział też, że cała sytuacja na pewno jeszcze bardziej przekonała wszystkich o złu czyhającym w księgach. Nad ranem słyszał, jak przed swoim wyjazdem Kino powiedziała Yohmei, by nie pozwolił Yoh zbliżyć się do ksiąg i że może w nich czyhać jeszcze więcej zagrożeń. Miał czekać do jej powrotu. Oczywiście, że nie miał takiego zamiaru. Po dłuższym rozmyślaniu uznał, że odpowiedzi na pewno znajdzie albo w Senjiryakketsu lub Księdze Duszy. Zwłaszcza że doskonale już wiedział, co ma zrobić, by dostać pozwolenie na wejście do niej. Czekał jedynie aż zapadnie noc. I tak, Yohmei oczywiście spodziewał się, że młody szaman będzie próbował się wymknąć i pozostawił przy nim liściaste Shikigami. Najwyraźniej zapomniał jednak, że silny szaman był w stanie wpłynąć na istniejącego shikigami. Tak jak Anna zrobiła to z Zenki i Goki. Tak samo Yoh użył swojego furyoku, by liściaste potworki skupiły się nie na nim, a na dziadku i ostrzegły go, gdyby ten się obudził. Jednoczesnie nie niszczył ich by zaklęcie Yohmei całkowicie się nie odbiło powracając do niego. Yoh zabrał ze sobą oba miecze i przez okno wymknął się z posiadłości. Co nie było łatwe, ze względu na ranę w barku, ale jakoś się udało.

Do świątyni dotarł jakoś przed północą. Bariera, którą utworzyła Anna, wciąż błyszczała bladym, niebieskim światłem. Wyminął ją i podszedł do Księgi Duszy. Kilka minut później z portalu wyłoniła się Hel. 

-Tak szybko? Twoja rana jeszcze nie wygląda na zagojoną.- powiedziała, kościstą dłonią wskazując na zabandażowany bark.

-Nie będzie mi potrzebny.- odparł i wyciągnął Harusame, klękają na jedno kolano i opierając ostrze o posadzkę, pochylił głowę, stykając się czołem z rękojeścią.

-Przyjmij moje przeprosiny. Myśl, że mógłbym pokonać boginię śmierci, wprawioną w jej zadawanie sprawia, że czuję się zawstydzony. Powinienem wiedzieć, że nie da się pokonać jej pani. Nie zdziwiłbym się, gdyby pomimo moich refleksji zdecydowałabyś się jednak mnie zabić. Nie zasłużyłem na twoją łaskę, próbując cię zgładzić wbrew prawom natury.- powiedział ze słyszalnym w głosie wstydem.

-A więc już wiesz, o co chodziło.- powiedziała.

-Tak. Śmieszne, ponieważ podobny egzamin już przechodziłem. Przed ostateczną walką z bratem. Nie chodzi o walkę. Walka może prowadzić do zniszczenia i śmierci. Bogini, choć śmierci, choć córka boga oszustw, nie jest oszustem. Więc jeśli sam na śmierć się nie wystawię w bezsensownej walce, której wygrać nie mogę, to ona mnie nie dotknie.- odparł, wciąż trzymając pochyloną głowę.

-Wstań, Asakura.- ludzką dłonią pokierowała go do podniesienia się. - Masz rację. To właśnie było od ciebie oczekiwane. Czasem jedyny sposób, by wygrać ze śmiercią, to się na nią nie wystawiać. Masz moje pozwolenie na użycie Księgi. Wyczuwam w tobie obecność Asahy i wiem, że jesteś dobry. Wiem jednak, jaki on był wcześniej i jaki jest teraz. Twoje dobre serce wraz z rosnącą siłą stanie się pożywką dla demonów.- powiedziała.

-Czy możesz mi o nim opowiedzieć?- spytał, gdy jego serce wypełniło się nadzieją. Bogini westchnęła ciężko.

-Nie powinnam. Wiedz jedno. Ten, którego ty poznałeś, nie jest już tym, którego znałam ja. Jego serce sczerniało, zgniło pod wpływem zła ludzi na waszym świecie i wizją zniszczenia, do którego stopniowo ludzkość zmierza. Stworzyło demona z jego własnej duszy, tak potężnego, że nawet, a może tym bardziej, on sam nie mógł się przed nim chronić.- odparła, kierując się w stronę portalu.

-Gdyby jego dusza była całkowicie zepsuta, moja również by temu uległa.- odpowiedział Yoh, a bogini zatrzymała się o krok od wyjścia.

-I nikt nie powiedział, że tak nie będzie. Twoja dusza jest częścią Hao, może i należy do ciebie, ale jest jego bezpośrednim odłamem. Demon, którego ona stworzyła, jest również twoim demonem.- 

-Czy... czy Hao tam jest? Czy mogę z nim porozmawiać?- spytał Yoh wskazując dłoń na świat za portalem.

-Do piekła nie może wejść nikt żywy. Przykro mi.- odpowiedziała po krótkim śmiechu. - Powodzenia, młody Asakuro.- dodała, zanim zniknęła za zamykającym się portalem. Nie minęła chwila, a obok Yoh zmaterializował się Amidamaru.

-Nie wierzę, że wystarczyło odmówić walki. Tyle odniesionych ran na nic.- mruknął samuraj.

-E tam znowu na nic. Na pewno była to bardzo intensywna lekcja.- powiedział z szerokim uśmiechem, który jednak niemal od razu zniknął, gdy tylko dotarło do niego, iż może i dostał pozwolenie na użycie Księgi Duszy, ale Anna, która otwierała portale, była nieprzytomna. -Choć z drugiej strony, gdybym wcześniej się zorientował, nie odniósłbym tak poważnych obrażeń. Mogę się założyć, że Anna próbowała wezwać Hao, bym zaprzestał walk z Hel.- mruknął Yoh. Amidamaru spojrzał na niego zaskoczony. -Teraz rozumiem, czemu Anna została wtedy w świątyni po moim wyjściu z Księgi Wody. I do czego byli jej Zenki i Goki. Ta dwójka miała chronić Senjiryakketsu, siłą rzeczy zaklęcie odstraszające nie powinno stanowić dla nich przeszkody. W tej księdze musi coś być.- Yoh podszedł do wspomnianego tytułu i otworzył, kartkując ją. Po kilku minutach zatrzymał się i odwrócił z książką w rękach. - No i jest. Klatka duchowa. Pewnie planowała uwięzić w niej Hao, ale zaklęcie z jakiegoś powodu ją zaatakowało. Jednak nie ma tu nic na temat tego symbolu, który pojawił się na jej czole. Nie chce mi się wierzyć, że była za słaba.- mruknął, zamykając księgę i odkładając ją na miejsce.

-Co teraz, Yoh-dono?- spytał Amidamaru.

-Teraz wracamy do domu, zanim ktoś się obudzi. Wrócę tu w nocy. Babcia na pewno znajdzie sposób na wybudzenie Anny, a do tego czasu po prostu przeczytam Księgę Duszy.- mruknął Yoh, zabierając ze sobą swoją broń i kierując się w stronę wyjścia ze świątyni. Nie spieszył się, wciąż było ciemno, szanse, że ktoś się wybudzi były małe, ale sam też planował skorzystać z kilku godzin snu. Ulga, która przyszła wraz ze zdaniem próby Hel zdecydowanie mogła ułatwić młodemu szamanowi sen. 

-A więc to prawda, co mówiła najświętsza panienka i ten typ z dziwnym czubem. Trenujesz zakazane techniki.- odezwał się znajomy głos, gdy tylko Yoh opuścił świątynie Hao. Oczy szatyna rozszerzyły się i natychmiast zwrócił się w stronę, z której pochodził głos. Na jednej ze skał stał...

-Marco? Co ty tu robisz?- spytał Yoh, z jednej strony starając się brzmieć sympatycznie, przecież kiedy ostatnio się widzieli wszystko było między nim a X-laws w porządku. Z drugiej jednak, nagłe pojawienie się, dokładnie w tym miejscu, z takim powitaniem, zwiastowało potencjalne kłopoty.

======

Heja!! Dzisiaj mam ostatnie zaliczenia w tej sesji i pomiędzy egzaminami napisałam sobie notkę, próbując zabić czas przed filozofią i dla rozkręcenia kreatywnego myślenia, bo na pewno będzie potrzebne. Pozostały już tylko dwie notki do końca tego sezonu! Nie obiecuję, że napiszę ją w tym miesiącu, acz postaram się. Nie będzie mnie jednak w domu w następny i jeszcze następny weekend, a potem już mam kolejny semestr, więc też muszę japoński powtarzać. Stypendium jednak warto mieć XD Ale postaram się nie zostawić bloga na tak długo jak ostatnio, bo nie ukrywam strasznie się nakręcam na drugi "sezon". Możliwe, że w miedzy czasie wprowadzę jakieś poprawki, a po zakończeniu tej serii skupię się na Innej Drodze. Potem pewnie napiszę inną wersję tego opowiadania, ale już w oparciu o prawdzie onmyodo. Nie zmieszanie z potasowaniem z wersją angielską/polską, która zmieniła żywioły. Mogłabym to poprawiać w trakcie pisania, bo dość szybko się dowiedziałam, że zmienili te żywioły, ale szczerze mówiąc, czuję głęboką więź z powietrzem XD


4 komentarze:

  1. Całkiem miłe zaskoczenie widzieć powiadomienie o kolejnej notce, jak człowiek spać nie może...
    Może ta chwila relaksu jakoś pozwoli mi zasnąć ;)

    Bardzo mocno się zastanawiam czy to co się stało Annie na pewno nie było przez nią zaplanowane. Jakby nie było, jest to osoba która nie popełnia błędow przy tego typu sprawach i tak jak Yoh powiedział nie mogła być za słaba. Więc mega jestem ciekawa czy nie wymyśliła czegoś całkiem nowego. Lubie od czasu do czasu poczytać jak to z niej robi się swego rodzaju ofiarę, albo jest po prostu poszkodowana i potem czytac o uczuciach Yoh. Nagle chłopak ma error bo mu się grunt usuwa spod nóg ^^`

    No ale najważniejsze już osiągnięte, w sumie nie wpadłabym na takie rozwiązanie sprawy z Hel ale ma to ręce i nogi. Dobrze dopracowana koncepcja i nie mówię tylko o Bogini Śmierci ale ogólnie i wszystkich testach i żywiołach :D dawno nie czytałam czegoś tak dobrze przemyślanego więc tym bardziej się cieszę na wspomnienie o drugim sezonie, nawet jeśli każesz na niego czekać :)

    Powodzenia przy zaliczaniu semestru i oczywiście trzymam kciuki za to by kolejny był owocny dla Ciebie :D jak tak piszesz o studiach to widać że się tym cieszysz i że to była dobra decyzja by się na nie zapisać :)

    Trzymaj się ciepło!
    Pozdrawiam Aomori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) u mnie nowa notka - musiałam jakoś się odciąć od tych wszystkich informacji, także zapraszam w wolnej chwili ;)

      Usuń
  2. Oczywiście uwielbiam zmartwienie yoh o anne, zawsze mnie to rozczula. Jednocześnie ciekawi mnie jak sytuacja się rozwinie.
    Sam pomysł z bogini smierci, powiem wprost, przekozak.
    Oby tal dalej
    Mam nadzieje, że znajdziesz chwile na nową notke dla nas w takich czasach<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę, dodaj coś niedługo!

    OdpowiedzUsuń