Yoh do końca dnia unikał swojej rodziny. Annie udało się go uspokoić, choć nawet nie musiała za bardzo się starać, wystarczyło po prostu, że przy nim była i stanęła po jego stronie. Młody Asakura zaczął się obawiać, że droga wiodąca do odkupienia win rodziny, jak i brata, prowadzi również do samotności, jednak Anna, Amidamaru i Tamao, a także Keiko postanowili okazać mu wsparcie. Chociaż słuchawkowy starał się nie wchodzić w drogę starszym ze swojego rodu, to wieczorem, gdy wrócił spod prysznica, w jego pokoju czekała właśnie jego matka.
-Przepraszam, że tak weszłam, możemy porozmawiać?- spytała łagodnie, patrząc na syna, jakby chciała w ten sposób mu przekazać, że jeżeli chce, to może śmiało odmówić. Po chwili namysłu skinął głową i zamknął za sobą drzwi.
-Chciałam cię... przeprosić. Za wszystko, co nasza rodzina zrobiła. Nie znałam prawdy o Matamune, prawdę mówiąc, w ogóle nie znałam tego kociaka, ale wiem, ile dla ciebie znaczył. Chociaż nie brałam udziału w ostatnim kłamstwie, to brałam w pozostałych.- zaczęła, kiedy Yoh powoli zajął miejsce obok niej. -Czułam, że ukrywanie prawdy przed tobą było błędem, ale nie umiałam się sprzeciwić, w końcu, co ja mogłam wiedzieć na ten temat. Jestem waszą matką, to oczywiste, że bym was obu broniła.- powiedziała smutno.
-Ale dali ci możliwość wyboru, gdy pytali o zabicie nas.- powiedział, głos może i miał łagodny, ale wyraźnie zaznaczał, że zna prawdę. Keiko westchnęła i skinęła głową.
-Słowną. Tak, owszem. Zapytali, czy jestem pewna i się zgadzam. Ale myślisz, że gdybym nie zgodziła się od razu, coś by to zmieniło?-
-Pewnie nie. Tylko by przedłużyło bolesną decyzję.- odparł cicho, od razu rozumiejąc podejście matki. To była bolesna decyzja, łatwiej było podjąć ją od razu, niż przedłużać to argumentami i gdybaniami, zwłaszcza, że starszyzna rodu była nieustępliwa. Nawet teraz. Keiko uśmiechnęła się smutno, ale z lekka nutą podziwu, że Yoh mimo wszystko umiał tak łatwo zrozumieć innych.
-No właśnie. Wtedy wolałam tę decyzję podjąć od razu. Jak to się mówi, mieć to z głowy. Dzisiaj... Po tym wszystkim, co już wiemy, nie dopuściłabym do zamordowania żadnego z was. Nawet Hao, choć on nie widzi we mnie matki.- odparła. Yoh spuścił wzrok, wbijając go w podłogę.
-Bardzo żałuję tego, przez co musiałeś przejść i przez co teraz przechodzisz. Zostałeś skrzywdzony równie mocno, co Hao. Masz pełne prawo czuć się wykorzystany, nie będę bronić naszych błędnych decyzji. Chcę jednak żebyś wiedział, że jestem z ciebie dumna.- przerwała na chwilę, by zebrać myśli. -To, że nie poddajesz się, jesteś zdeterminowany, by odkryć prawdę i znaleźć rozwiązanie, nie dajesz się myśli, robisz coś wbrew temu, czego oczekują inni. Wierzę, że jeśli ktoś zdoła odmienić Hao, to będziesz to właśnie ty. Mój mały cudzie.- Na te ostatnie słowa, Yoh podniósł wzrok i skierował je z powrotem na matkę. Po chwili obdarzył ją ciepłym, choć smutnym uśmiechem.
-Tak nazwała Hao jego pierwsza matka, tuż przed śmiercią.- odparł, a po chwili opowiedział swojej rodzicielce o przeżyciach z próby, której poddała go morska bogini.
-Muszę przyznać, że Hao mocno zabezpieczył te księgi, ale ty radzisz sobie świetnie. Co prawda drżę ze strachu, gdy długo nie wracasz, ale dajesz sobie radę.- pochwaliła go, delikatnie głaszcząc syna po policzku, ścierając płynącą po nim łzę.
Noc znów nie była łaskawa dla Yoh. Kolejne koszmary, wspomnienia i wyrzuty, które skrywał jego umysł nieustannie go nawiedzały. Amidamaru po raz kolejny musiał pogodzić się z faktem, że Asakura nie wykazuje żadnych oznak koszmarów i nie jest w żaden sposób pomóc przyjacielowi. Przecież nie będzie go budził co dziesięć minut by się upewnić, że nie ma koszmarów. Szaman po raz kolejny go uspokajał, że nie ma powodu, by się tym zadręczać, on się musi po prostu przyzwyczaić do tych koszmarów. Taką ponosił karę za zamordowanie własnego brata. Nawet nie chciał czuć się lepiej.
Gdy Yoh wszedł do kuchni, musiał zmierzyć się z tym, czego udało mu się uniknąć poprzedniego dnia. Gorączki już nie miał, jego organizm mimo wszystko szybciej niż u zwykłego człowieka poradził sobie z ozdrowieniem, nie było więc powodu, by go zatrzymywać i starszyzna to wiedziała. Wiedzieli też, że Yoh nie uszanuje ich zdania, cokolwiek by nie powiedzieli. Stracili jego szacunek, a co gorsza również i zaufanie. Chociaż, kto wiedział, co bardziej mogło ich zaboleć. Tak ich w tej chwili widział Yoh.
-Dziadku, pamiętasz ten dzień, w którym po raz pierwszy udało mi się przywołać Shikigami?- spytał nagle Yoh, zbierając się do wyjścia. Zaskoczony mężczyzna spojrzał na niego i kiwnął głową. -Hao nas wtedy obserwował. Gdy mnie zostawiłeś na skarpie o mało z niej nie spadłem. Gdyby nie Hao i zdolność panowania nad wiatrem, ciekawe kogo wtedy byście wysłali na zamordowanie go.- powiedział chłodno. Tamao ukradkiem zerkała na Yohmei, który sam nie wiedział, jak ma zareagować na taką rewelację. Zadrwić? Odpowiedzieć złośliwością? Spuścić wzrok? Zwrócić mu uwagę? Na szczęście od pełnej konfrontacji wybawiła go obecność Anny, gotowej do wyjścia do świątyni.
-Nie podoba mi się jego podejście.- stwierdziła Kino. -Zachowuje się, jak Hao, celowo wykorzystuje uczucia i słabe punkty.-
-Nie możemy go za to winić. Właściwie, kiedy tak mówisz sam fakt, że wykorzystał poczucie winy świadczy o tym, że zdaje sobie sprawę z tego, że je mamy. A to chyba dobrze.- odparł mężczyzna.
-O ile nie chciał ci tylko w ten sposób okazać, jak bardzo nisko upadliśmy, że życie ratował mu ten, którego chcieliśmy tak bardzo zniszczyć.- mruknęła chłodno.
-Myślę, że obie wersje są poprawne.- usłyszeli za sobą głos Keiko. -Bardzo go zraniliście.- dodała, a w domyśle była też ona sama, choć i ona zauważyła, że chęć zranienia uczuć dziadka nie była w stylu Yoh. Z drugiej jednak strony, było to zrozumiałe.
-To co, do zobaczenia za chwilę.- powiedział Yoh stając przed portalem z korali. Blondynka skinęła głową, a gdy tylko szatyn zniknął od razu skierowała się do Cho-Senjiryakketsu. Usiadła wygodnie na schodku i zaczęła kartkować księgę w poszukiwaniu potrzebnego jej rytuału, a chwilę później rozpoczęła przygotowywanie papierowych talizmanów.
-Witaj z powrotem, Yoh.- Młodego Asakurę przywitał przyjemny powiew morskiej bryzy. Powietrze było zupełnie inne niż w Japonii, a może... po prostu jeszcze nie skażone, a wybrzeża nie otaczały elektrownie jądrowe i inne nieciekawe przybytki. Choć w teorii elektrownie jądrowe miały tak nie szkodzić środowisku. Asaha stał kilka metrów od niego, na piachu, przed nimi rozciągało się morze, a za nimi wysokie klify, na szczycie porośnięte drzewami. -Widzę, że udało ci się ukończyć próbę wody. Muszę przyznać, że zastanawiałem się, czy sobie poradzisz.- stwierdził spokojnie, gdy młodszy do niego podszedł.
-Dlaczego?- zapytał.
-Jeżeli próba nie zmieniła się od czasu mojego powstania, to miała za zadanie przedstawić ci 50 najgorszych dla ciebie wizji przyszłości bazując na twoich obawach. Podczas naszych ostatnich spotkań zdążyłem już zauważyć, że jesteś wysoce empatyczny, mógłbyś sobie nie dać rady, a tym samym zginąć podczas próby.- wyjaśnił spokojnie.
-Cóż... Próba całkowicie się zmieniła. Jurete pokazała mi 100 najgorszych wspomnień z przeszłości ludzi, których znam, w tym twoich. Przyznam, że o mało nie zginąłem, gdyby nie wiedza o powietrzu.- odpowiedział młody szaman.
-A więc zmieniłem tę próbę, zastanawiam się jednak, co mnie do tego skłoniło, taka zmiana mogła znacznie ułatwić przejście próby. Wizje przyszłości, których się obawiamy są znacznie bardziej bolesne.- skomentował Asaha. Yoh powoli usiadł na piasku wpatrując się w morskie fale.
-Myślę, że właśnie dlatego to zrobiłeś.- tymi słowami, skupił na sobie zainteresowanie starszego. -Nie wiem kiedy dokładnie powstała pieczęć, zaklęcie odstraszające i zmienione zostały próby, ale jeśli zrobiłeś to po wizji zniszczenia świata, przez którą według moich przodków straciłeś zmysły, to pewnie przez świadomość, jak silny wpływ mogą mieć takie wizje, zmieniłeś próbę. Nie zdziwiłbym się gdyby namówił cię do tego Matamune.- wyjaśnił, zerkając na twarz starszego. Widział ten ciepły uśmiech na jego twarzy. On jeszcze nie wiedział co Matamune zrobił.
-Pewnie tak. - jego ton głosu nagle stał się nieco smutny, a uśmiech zniknął i wzrok pognał na fale. Dopiero wtedy Yoh przypomniał sobie o umiejętności czytania w myślach.
-Ja.. Przepraszam, nie wiedziałeś, że...-
-Musiał mieć swoje powody.- Asaha przerwał, a zaraz ustawił się w stronę wody. -Czego się nauczyłeś z tej próby?- spytał, zmieniając temat, choć Yoh wyraźnie widział, że zdrada Matamune bardzo go zabolała.
-Woda to bardzo emocjonalny żywioł. Nie bez powodu miała taką próbę.-
-To prawda. Dlatego żeglarze nadają wodzie żeńskie cechy, stąd też pochodzenie słów, że serce kobiety to ocean tajemnic, ale również ocean emocji. Smutek zwierząt, w tym ludzi przejawia się łzami, wodą. Wiesz pewnie jak to jest, gdy się wypłaczesz, nagle czujesz się lepiej. Woda, którą są twoje łzy, przechowuje twoje wspomnienia i emocje. Oceany, morza, rzeki i jeziora są zdradliwe i podstępne, takie cechy niektórzy niegdyś przepisywano kobietom, które urokiem wkradały się w męskie serca, gdy tak naprawdę miały w tym swoje cele. Ocean wydaje się być taki niewinny przed uderzeniem tsunami, prawda? - gdy to powiedział, woda całkowicie się uspokoiła i zaczęła wycofywać. Wyglądało to, jakby ktoś dosłownie pogłaskał powierzchnię uspokajająco. A po chwili na horyzoncie pojawiła gigantyczna fala.
-Woda i ogień to żywioły, przy których najbardziej musisz uważać, jeśli chodzi o twoje emocje. Są swoim przeciwieństwem. O ogniu porozmawiamy w kolejnej księdze, ale woda reprezentuje smutek, ból i cierpienie.-
-To dlatego na pogrzebach tak często pada deszcz.- powiedział cicho Yoh.
-Tak, choć tylko prawdziwy żal wielu osób o silnych przekonaniach potrafi wywołać deszcz. Niestety, nie każdy chowa bliskiego z prawdziwym żalem, lub jest jedyną osobą, która żałuje.-
-Jurete powiedziała, że woda ma pamięć, zastanawiam się dlaczego w takim razie oryginalnym testem były wizje przyszłości.-
-Nie chodziło o zrozumienie żywiołu od tej strony, choć jest to wartościowa informacja, której miałeś nauczyć się dopiero ode mnie. Oryginalnie chodziło tylko o wykorzystanie reprezentację wody wśród ludzkich narządów, czyli mózg. Chodziło o wizje. Chociaż faktycznie wspomnienia, które zachowała i ukazała, choć nie były twoje, mają większy sens. Wcześniej jednak wolałem mieć pewność, że próby nie przejdzie osoba, która nie potrafi zapanować nad strachem, czy bólem.- gigantyczna fala opadła zanim sięgnęła brzegu.
-Nie przeszedłem tej próby, bo potrafiłem nad sobą zapanować.-
-Wiem, dobrze się stało, sięgnąłeś do umiejętności związanych z powietrzem. Gdyby nie to, zginąłbyś i tego się obawiałem. Cieszę się, że udało ci się zdobyć szacunek żywiołów. A powietrze bardzo do ciebie pasuje. Najbardziej ze wszystkich żywiołów.- stwierdził, a Yoh podniósł się z ziemi.
-Ja też czuje największą więź z powietrzem. Może powinienem go wybrać na taki swój główny żywioł. Ty głównie korzystałeś z ognia, ja mógłbym z powietrza.- słuchawkowy zaśmiał się na swój własny komentarz, zamykając przy tym oczy, nie dostrzegając krótkiej nuty niepokoju wypisanej na twarzy Asahy wywołany wspomnieniem o ogniu, jako najczęściej używanym żywiole.
-Z początku również najczęściej korzystałem z powietrza.- odpowiedział już spokojnie. Yoh otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko. -Zmiana próby na taką, która wyjawiła już największy sekret wody sprawiła, że nie mam ci już nic więcej do przekazania. Jestem pewien, że niedługo zobaczymy się w Księdze Ognia. - uśmiechnął się w stronę dalekiego potomka, choć wyraźnie wymagająco. Yoh skinął głową.
-Na pewno. Choć chyba powinienem trochę poćwiczyć współpracę z wodą, zanim zabiorę się do próby.-
-Nie będzie to konieczne. Choć praktyka czyni mistrza, ale nie musisz na to marnować czasu, nie sądzę by ta próba została zmieniona.-
-Rozumiem, dziękuję.- odparł ciepło i ruszył w stronę wyjścia. Był dumny z siebie, bo widział rosnącą w nim sympatię i zaufanie. Skoro był w stanie go sobie zjednać, to może prawdziwy Hao też kiedyś go zaakceptuje. Wciąż lepiej czuł się w tym wymiarze, niezbyt chciał wracać do swojego, a świadomość, że trening powoli dobiegał końca niepokojąco bolał. Yoh poznając lepiej Hao z przeszłości zaczynał coraz bardziej żałować tego, co zrobił, ale też bliźniacza więź, która mimo wszystko między nimi była, rosła w siłę, a tym samym pojawiała się tęsknota.
Gdy tylko opuścił portal, czekała na niego Anna, a przy niej stały...
-Shikigami Hao?! Ale... jak to?- spytał zaskoczony, gdy korale opadły.
-Hao opisał w Cho-Senjiryakketsu nie tylko sposób na okiełznanie ich, ale też jak ich przywołać. Przydadzą się, jeśli znowu będziesz próbował wejść uszkodzony do Księgi, jak przy ostatnich dwóch.- stwierdziła chłodno. -Wracaj już, ja muszę coś jeszcze sprawdzić w tej księdze.-
-Nie chcesz żebym ci pomógł?-dopytywał zaskoczony.
-Poradzę sobie, idź.- jej głos znowu nie znosił sprzeciwu. Yoh wolał więc nie pyskować i szybko opuścił świątynię, stwierdzając, że to dobry moment, by poćwiczyć jedność z poznanymi żywiołami.
A wzrok blondyki padł na oryginalną księgę, na Senjiryakketsu.
-Zenki. Podnieś księgę.- powiedziała i choć przeszył ją okrutny strach, nie było już odwrotu. Zenki nie czuł strachu, był Shikigami i musiał być jej posłuszny. Yoh mówił, że to oni mieli strzec tę księgę, ale zostali przeniesieni na jej nową wersję. Zenki ruszył na Senjiryakketsu i bez najmniejszego problemu, podniósł ją. Nagle Annę oślepiło jasne światło, a gdy zniknęło, w miejscu Shikigami stał Asakura Hao z pierwszego życia, tak jak z Amidamaru, przejmując duchową energię jej stróża, by utworzyć swoją postać.
-No, no. Jestem pod wrażeniem.- skomentował, uśmiechając się lekko złośliwe.
======================
No i jest! Szczerze mówiąc, nie miałam zbytnio pomysłu na wodę, ale coś tam mi się udało wyskrobać. Bardziej się nie mogę doczekać konfrontacji między Anną, a strażnikiem pieczęci, czyli dawnym Hao. Miało być w tej notce, ale stwierdziłam, że zrobię tu jednak przerwę.
Świadomie zmieniłam nieco historię z mangi, tutaj Matamune towarzyszył Hao jeszcze zanim zmienił imię, chciałam żeby u przewodnika księgi pojawiły się emocje, gdy wyczyta z myśli Yoh o zdradzie przyjaciela. W Shaman King 0 Hao był chyba jeszcze nastolatkiem, gdy cesarz zmienił mu imię, natomiast w tym opowiadaniu Hao robi to sam i znacznie później.
Teraz notki mogą pojawiać się częściej. Urlop <3
Co do komentarzy anonimowych, z tego co patrzyłam w ustawieniach, to można komentować anonimowo.. Ale jeszcze popatrzę, mam nadzieję, że uda mi się znaleźć przyczynę, dzięki za info Villemo! EDIT: W teorii mam ustawione, że można dodawać anonimowe komentarze, ale jak sama próbowałam sobie zostawić z karty incognito to też nie zadziałało...